Z czterech sadzonek posadzonych wiosną, mam cztery duże, pyszne, słodziutkie arbuzy:)
Dwa już zjadłam, a dwa dojrzewa jeszcze na polu. Mam nadzieję, że uda mi się z nich pozyskać nasionka.
Pogoda sprzyjająca pracom polowym. Chłodno i wietrznie .
I do tego bardzo ładny zachód słoneczka:)
Fajny bloog w odpowiadającym mi klimacie i tematyce...
OdpowiedzUsuń.... i ta obfitująca we wszystko jesień - też lubię!
No.. w tym roku to ta jesień trochę mało obfitująca:) Brak jabłek i śliwek odczuwam bardzo bardzo dotkliwie(:
UsuńTo jednak z moimi nie jest najgorzej :) też z czterech krzaczków mam sześć owoców, a myślałam że to porażka. W zeszłym miałam tylko jeden krzaczek i jeden owoc, ale jaki pyszny, dlatego w tym roku posadziłam tą samą odmianę Złoto Wolicy dwa krzaczki i dwa krzaczki Sugar Baby (chyba), a w przyszłym roku chciałabym spróbować Janosika. Ja zjadłam dopiero jednego, przy reszcie tańcuję i się przyglądam i mi szkoda, ale już chyba na słońce nie ma co liczyć, więc większe nie urosną, jutro na deser kolejny pójdzie pod nóż. Pozdrowienia zostawiam.
OdpowiedzUsuńMoje są niewiadomej odmiany. Mam nadzieję, że z pozyskanych z nich nasionek, wzejdą mi takie same dobre arbuzy. Parę lat temu posadziłam takie arbuzy o małych, słodkich owocach. Na krzakach było ich po kilka, ale nie wszystkie dojrzały. Tegoroczne są znacznie fajniejsze. Ja nie nastawiałam się na większą ilość owoców, bo szczególnie o nie nie dbałam. Podlałam dwa razy i rosły sobie bezpańsko wśród fasoli, marchewki i ogórków:)
Usuń