poniedziałek, 30 października 2023

poniedziałek, 16 października 2023

Roztocze.

 W niedzielę po głosowaniu pojechaliśmy do krainy ciszy i pięknych widoków. Celem była Huta Lubycka i grzyby rosnące w tamtych lasach. U nas jest susza i jak na razie nic nie zapowiada zmiany na lepsze,

Do miejsca docelowego jechaliśmy trochę ponad dwie godziny.

Jeden z czterech starych krzyży przydrożnych. Są bruśnieńskie krzyże przydrożne.. Dla ciekawych. 

Należy przyznać, że teren jest bardzo dobrze oznakowany i wystarczy podręczna mapa Roztocza.


Nastał czas królewskich buków:)




 
Nieco dalej zaczyna się województwo podkarpackie ze swoim nieco wyższym Długim Gorajem. Ja z łatwością wdrapałam się na ten najwyższy szczyt Lubelszczyzny:) Mąż okazał się leniem i wędrował wąwozem.



 Jeden z bunkrów Lini Mołotowa.



No i grzyby:)
Na kolację jadłam kanie i rydze, a na śniadanie kurki:). Reszta do suszenia.



Tuż za Hutą położona jest Wola Wielka, a w niej stara cerkiew grekokatolicka.



Wracaliśmy malowniczą drogą przez Wojsławice  Jakuba Wędrowycza:)



Malowniczy zachód słońca  wróżący zimną noc.




A to jest covidowy buczek z naszego lasku:)



piątek, 13 października 2023

Zbliża się cisza wyborcza.

 "Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj" 

Ja z racji swoich trochę zagmatwanych poglądów, bo najbliżej mi do tak zwanego racjonalnego anarchizmu, przez wiele lat nie brałam udziału w głosowaniach. Teraz idę ze świadomością, że partia, na którą zagłosuję i tak nie wiele znaczy w naszym kraju.

"Racjonalny anarchista wierzy, że pojęcia w rodzaju “państwa”, “społeczeństwa”, czy “rządu” istnieją tyle jedynie, na ile fizycznie objawiają się w działaniach samoodpowiedzialnych jednostek. Wierzy on, że nie sposób zrzucić winę, przenieść winę, dzielić winę… gdyż wina, odpowiedzialność i czyn to zjawiska występujące wewnątrz pojedynczych ludzi i nigdzie indziej. Lecz jako osoba racjonalna wie on także, że nie wszyscy ludzie podzielają jego przekonania, próbuje więc prowadzić doskonałe życie, w niedoskonałym świecie… świadom, że jego wysiłki muszą być niezupełnie doskonałe, lecz nie zrażony samowiedzą własnej porażki." Robert A. Heinlein




wtorek, 10 października 2023

Bieszczady.

 Bieszczady powitały nas deszczem, a pożegnały śniegiem. Jak zawsze w górach czas płynie zupełnie inaczej niż na nizinach, co jest wynikiem wpływu  grawitacji na szybkość upływu czasu:)

Szlakiem na Jeziorka Duszatyńskie i Chryszczatą

Parę lat temu szłam tym szlakiem z kuzynką. Szłyśmy aż do Cisnej, dźwigając na plecach bardzo ciężkie plecaki. Z tamtego czasu najlepiej pamiętam zmęczenie:) Ten marsz z lekkim plecaczkiem, pomimo iż początkowo w deszczu był samą przyjemnością, tym bardziej że po południu wyjrzało słoneczko:)











Zachwyt najprawdziwszy:)


Odrobina jesieni, bo niestety kolory w Bieszczadach będą dopiero za kilka dni:(


Odrobina wiosny.


Jeziorka Duszatyńskie dla ciekawskich:)


Komańcza, z której wiedzie ten szlak, kojarzy mi się z bardzo ulewnym deszczem, który padał nieprzerwanie cały dzień i wątróbką drobiową zakupioną w pobliskim sklepie, którą smażyłam w puściutkiej kwaterze, dla siebie i córki. O tamtej pory bardzo deszczowe dni nazywamy czasem wątróbkowymi :) Wtedy Komańcza była dla nas bazą wypadową w stronę Beskidów.
Cerkiew w Komańczy dla ciekawskich:)





Z Mucznego na Bukowe Berdo i ten szlak przedreptałam już kilkakrotnie. W różnych porach roku i przy różnej pogodzie. Od mojego ostatniego wędrowania szlak uległ wielu zmianom. Poprawiło się oznakowanie i w wielu miejscach przycupnęły ławeczki, co dla ludzi nieśpiesznych jest bardzo miłe:) Ja po prawdzie częściej wchodziłam na Bukowe szlakiem niebieskim z Pszczelin, ale tym razem poganiał na czas i wybrałam ten krótszy i łatwiejszy, czyli żółty. W dole pogoda była tak sobie i w zasadzie nic nie zapowiadało tego, co na szczytach. A na szczytach hulał wicher i sypał śnieg. Każdy krok pod wiatr wymagał dużego wysiłku i choć szłam tamtędy w jeszcze gorszych warunkach i to aż Ustrzyk, tym razem po pewnym czasie zawróciliśmy w stronę Mucznego i stojącego tak auta. Pozwoliłam sobie jedynie na parę minut sam na sam z wiatrem:)






Śnieżyca:)






Powrót do domu do miłych nie należał, ale to już przeszłość, bo wszak wszystko mija i to, co dobre i to, co złe i my sami:)
Po przyjeździe już całkiem ciemną nocą poszliśmy z latarką zerwać ostatnie papryki (kosz), bo jednak minus trzy to dla niej za wiele:) Dzisiaj też szykuje się całkiem spory przymrozek, po którym zacznie się szaleństwo kolorów w naszych lasach:)