Tak, aby pozostać w odpowiednim klimacie, zaserwowałam sobie do obejrzenia dwa filmy "Antychryst" i "Melancholia". Oba duńskiego reżysera i oba piękne. Melancholia jest najlepszym filmem o zagładzie jakie do tej pory dane było mi obejrzeć. Każdy powinien umieć zbudować taki szałas.
Wędrując tu i tam trafiłam na ciekawy wpis o kiszonych jabłkach klik Zrobiłam i ja. Zamiast liści dodałam gałązki i kilka lekko przyschniętych listków winogrona. Jabłka są odmian różnych. Co ma być, to będzie :)
Dodatkowo można pokusić się o zrobienie musztardy z jabłek.
Przepis pochodzi z książki Karoliny Biełozierskiej "Gospodyni litewska"
Upiec kilka winnych jabłek, przetrzeć je
póki gorące przez sito; ile łyżek weźmie się gorczycy,
tyleż wziąć tej masy i połowę tej proporcyi
cukru, np. na 4 kieliszki gorczycy — tyleż
masy i 2 kieliszki miałkiego cukru.
Zalać to przegotowanym z aromatami octem i soli trochę dodać.
Rozmieszać doskonale i utrzeć; przechować w słoiku dobrze obwiązanym.
To już ostatnie pomidorki. Nastała pogoda prawdziwie jesienna. To jest już czas kotów, koców i gorących herbat. Bez ciepłych rękawic i serdaka nie jestem w stanie pracować na dworze. Wieczorami znowu mam dużo czasu na czytanie. Tylko czemu ciągnie mnie do książek, które są mi dobrze znane? Ostatnio po raz któryś przeczytałam "Dziewięciu książąt Amberu" Zelaznego i "Dobry omen" Gaimana i Pratchetta. Wygląda na to, że "stare przyzwyczajenia mają długie życie".
Czekam i czekam:)