środa, 24 czerwca 2020

Jeszcze jeden głos wołającego na puszczy.


Zasypywanie naturalnych terenów bagiennych pod uprawy.
Tak było jesienią.


Tak jest obecnie.


No i mamy podtopienia po ostatnich deszczach. Bawmy się nadal :(






piątek, 19 czerwca 2020

Jeszcze trochę czerwca.

I w Polsce i na świecie dzieją się złe rzeczy. Tak złe i paskudne, że lepiej pozostać blisko przyziemnych okolic. Dziwny jest ten świat i bardzo trzeba się starać, aby uwierzyć, że ludzi dobrej woli jest więcej.

Znowu burza i tak jest codziennie. Wszystko, co zielone jest szczęśliwe i jeszcze bardziej zielone:)


Dzisiaj został rozpoczęty sezon kartoflany. Można było już go zacząć wcześniej, ale wydawało mi się, że to jeszcze nie ten czas:)


 Przegrywam z zielem.


Miło jest czuć ziemię pod stopami. Wilgotną i przyjazną, a nie jak przez ostatnie kilka lat 
wysuszoną i raniącą .


W czasie deszczu rośnie nie tylko trawa, bo bób też:)


Drut kolczasty na lisie sprawy.


Czerwiec w słoikach.


Szczęście kota:) i bardzo pracochłonne suszenie trawy na siano.


 Dalej trwa makowy zawrót głowy. Niektóre są tak wielkie, że sięgają mi do ramienia.










Inności też kwitną:)










Zostałam zaskoczona prze chrzan, bo kto to widział tak pięknie kwitnąć:)


czwartek, 11 czerwca 2020

Między burzą a kałużą:(








W tej chwili nadchodzi następna burza. Pada coraz większy deszcz i niemiłosiernie wieje. Fajnie jest mieć własny ogród. Człowiek się nie nudzi i ma dużo ruchu na świeżym powietrzu, a czasem nawet zje sobie trochę sałaty z cebulką.

Trochę czerwca.

Mój pierwszy w życiu własnoręcznie sadzony bób:). Kiedyś bardzo dawno temu, bo we wczesnym moim dzieciństwie, moja mama sadziła trochę bobu i tak to za jednym zamachem mam wspomnienia i bób. 


Wczoraj ta kura i młody kogutek stały się kolacją lisiej rodziny. Dzisiaj kurki mają ograniczoną wolność, a jutro będziemy tworzyć zasieki :) 


To nie jest reklama, a jedynie moje ulubione i jedyne nieszkodzące mi piwo, 
czyli Jagiełło Chmielak :) 


Wspomnienia po kawie. Niestety pitej już w samotności, bo córka od końca maja jest znowu w Norwegii. Podróż w obecnych czasach do tego kraju jest niczym wyprawa prapradziadka wołami do Lwowa:)


Życie w cieniu malw.


 Jaśmin  nad jaśminami:)


Pracochłonne dosuszanie siana, bo mamy bardzo burzowy czerwiec. Według syna taki czerwiec był w 2011 roku :)


Nowa miejscówa Lokiego:) 


Róża pod lipą w dziczejącej części ogrodu.


Tegoroczne maki, które wysiały się same jesienią, a ponieważ zimy nie było, miały szansę rozpocząć swoje makowe szaleństwo już wczesną wiosną.