środa, 30 września 2020

Wieści z kuchni pod orzechem:)

Od kilku dni mamy porę deszczową. Pada i pada, wieje i wieje. W sadzie spadają zmokłe jabłka i jeszcze bardziej zmokłe i nieszczęśliwe orzechy. Zmieniając przemoczone kurtki, czekam na słońce i nadrabiam zaległości w kuchni.

Kiszone selery z odrobiną imbiru i Złotymi Renetami.Mam nadzieję, że pomogą uspokoić moje zszargane polską sceną polityczną nerwy. Dużo głupoty mogę znieść, ale Przemysław Czarnek i jego nominacja na Ministra Edukacji, Nauki i Szkolnictwa Wyższego to już przesada. W tej kwestii podzielam zdanie Biedronia "smutno, strasznie, katastrofa"





Z tych trąbek będą pierogi i takie cuś co moja córka nazywa "grzybową kaszanką":)


A z papryki sos na zimowe dni.



poniedziałek, 28 września 2020

Weltschmerz

 


„Przez wierzby prześwieca rzeka, co nocą bieleje,

a na drugim brzegu, na polu dymem owianym,

niesie się słaby dźwięk fletu i dotyka 

serca wędrowca” 

Fragment wiersza Hyohaku (Wędrówka) Irako Seihaku, 1877-1946

(przekład Anna Zalewzka)




wtorek, 22 września 2020

Dzień Hobbita, równonoc i grzyby.


22 września to urodziny Bilba i Froda

Dobrze jest mieć własną norkę na tym burzliwym świecie.




Opieńki, czyli modashi  zaszalały na całego:). Nie pozrywałam wszystkich, bo jednak dla nas to zbyt wiele. Mam nadzieję, że przydadzą się komuś innemu albo odrodzą się w przyszłym roku.




 Bardzo lubię chodzić po tym nieco bagnisty lesie. Taka tu panuje wielka różnorodność życia biologicznego, że tylko patrzeć i podziwiać. Z takim bogactwem spotkałam się jedynie na obszarach chronionych. .



Było sobie życie.


***
To już ostatnie ogórki i koniec lata. Do ich zrywania potrzebowałam drabiny. Odmiana bardzo wysokopienna:)




Mamy jesień i rady na to nie ma tak jak i na kwitnące zimowity.





poniedziałek, 14 września 2020

Dobry czas:)

 Nastały piękne poranki i chłodne noce. Stał się taki dobry czas na spacery, suszenie owoców i podziwiania mgieł:)

Las i Bug w okolicach Zbereża.




Ta smutna rybka została w rzece:)











wtorek, 8 września 2020

Deszcz

 Przez dwa dni z rzędu nieustannie padał deszcz. Padał z wielkim  zaangażowaniem i znowu deszczowa woda pokryła kukurydziane pole sąsiada i nawodniła otaczające nas bagna. Byłam pełna obawy, że i znajdę ją w naszej piwnicy, ale na szczęście tak się tym razem nie stało. Miałabym wówczas dodatkową i do tego bardzo nielubianą pracę do wykonania. Cieszę się, że zdążyłam przed tymi opadami wykopać ziemniaki, zebrać całą fasolę i zwieść ostatnie siano. Szkoda mi tylko jesiennych malin. 

Piękne i doskonałe są ziarna fasoli. Nie umiem przestać się nimi zachwycać:)



Dzięki częściej padającym tego lata deszczom udało nam się zebrać trzy pokosy siana.
I ja i kot jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi:):)




piątek, 4 września 2020

Idzie ku jesieni:)

Las pachnie już jesienią. Kwitną wrzosy, dojrzewa czeremcha i dzika róża. Zaczyna się dobry czas dla jesieniolubnych ludzi:)



Wykopkami moja jesień się zaczyna:)
Kartofelki w tym roku pięknie obrodziły:) Wystarczy ich do wiosny dla nas, dzieci i teściowej. Cieszy mnie to ogromnie, bo na targu są drogie, a i często nie najlepszej jakości. Dzisiaj wykopki zakończyłam. Nie była to lekka praca, ale dałam radę i to mnie ogromie cieszy, bo wszak lat przybywa, a sił ubywa. Na pierwszym zdjęciu moja mama (pierwsza od lewej z takim wielkim koszem) z sąsiadkami po zakończeniu wspólnej pracy przy zbieraniu ziemniaków. Ludzie kiedyś chodzili na tak zwany "odrobek" czyli wzajemnie sobie pomagali przy szczególnie ciężkich pracach.


A to już moje plony. Będziemy jeść kartofle we wszystkich kulinarnych wariantach:)




Ze zbiorem dyni jeszcze poczekam kilka dni. 



 Wtorkowy deszcz.



I bardzo głodne ślimaki:)


Zapowiedź pięknej i długiej jesieni:)