Zaistniała potrzeba wybiegania tego świątecznego miliona kalorii. Pomimo tego, iż cały dzień wiatr kręcił jak diabeł suchą wierzbą, a śnieg z deszczem ostro zacinał, nasza wycieczka była bardzo udana. :) Bug z godziny na godzinę staje się coraz piękniejszy. W wielu miejscach wyszedł już ze swojego koryta i rozlewa się po łąkach i starorzeczach.
(Bug w okolicach Świerży.)
Rybak liczy swoje szczupaki :)
Możliwe, że za kilka dni ta droga i te chaszcze będą zalane. Jeszcze w Karpatach nie zaczęły topnieć śniegi, które zasilą rzekę.
Las i mokradła w okolicach Hniszowa.
Rokita ma tutaj mieszkań wiele:).
Krowy i Bug w Uchańce.
Nogami przeszliśmy 7 kilometrów, samochodem przejechaliśmy trochę więcej.
Przyroda zauważalnie budzi się do życia.
Urocze zdjęcia i podziwiam te kilometry nadbrzeżnej wędrówki. A drzewa odite w wodzie przypominają mi wiersz Staffa pt. Wysokie drzewa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla mnie to takie "niestałe miejsca" Gaimana
UsuńNigdy nie byłam nad Bugiem, chociaż tak, dziękuję.
OdpowiedzUsuń