Staliśmy my i stał on. Na mój ruch w celu zrobienia zdjęcia skrył się w lesie i czmychnął. W takich chwilach człowiek nie wie, czy patrzeć z zachwytem, czy robić zdjęcie. Ja wybieram patrzenie, więc mam resztki zwierza:) Piękny i wypasiony pogromca moich kogutków:)
Jak widać, dzisiejszy spacer był w godzinach przedpołudniowych. Śnieg jeszcze nie zaczął padać, ale było bardzo zimno -10 i bardzo wietrznie. Bug nadal wysoki i cudownie zamarznięty.
Wieczorem rozpadało się na dobre. Synoptycy zapowiadają w naszym powiecie opady śniegu do 40 cm. Pożyjemy, zobaczymy:)
Moje zachwyty daleką Północą trwają nadal. Skończyłam czytać "Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów" Marty Biernat i prawie skończyłam Ostatniego Lapończyka Oliwiera Truca. Zaczęłam oglądać "Biały labirynt" – duńsko-szwedzko-niemiecki film fabularny z 1997 roku reżyserii Bille Augusta.Jest to ekranizacja powieści Petera Høega pt. "Smilla w labiryntach śniegu"
SÁMI FOLK MUSIC | Berit Margrethe Oskal - "Ancient Forces".
Lisy teraz w parach chodzą, mają gody:-)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zrobić ściągę z tytułami ciekawych książek, które polecasz. Lubię folk, to muzyka korzeni różnych narodów. Mroźnie, dosypało śniegu przez noc, wreszcie to biały puch, a nie igiełki. Pozdrawiam serdecznie.
Dosypało i zasypało nas skutecznie:)
UsuńAle co się napatrzyłaś, to Twoje 😀
OdpowiedzUsuńChodzi lisek koło drogi... śpiewam codziennie :* Filmu poszukam.
OdpowiedzUsuńA wnuczka się wtedy cieszy:)
UsuńNiech więc ten lisek chodzi sobie koło drogi, a nie koło moich kurek.
Liski ją fascynją, bo w bajkach są wyraziiste. I niech Twoje kury omijają, koniecznie.
Usuń