I znad granicy już nadciąga
powiewem zimnym gnany śnieg,
za chwilę strażnik naurąga,
że takim czasem jedzie człek,
poburczy, paszport stłamsi w dłoni
spode łba spojrzy granic stróż
i pożałuje sań i koni
patrząc za samochodem w kurz.
A ot, i droga, brzozy, chaty
i stoi nowy biały słup,
a na nim napis, szyld siodłaty
i śnieg jak kasza z brudnych krup,
szarość przykryta niebem sinym,
sople zamarzłe w kształcie łez,
zielony strażnik z karabinem,
a za nim chudy, nędzny pies
Jarosław Iwaszkiewicz
Niedzielny spacer zaliczony. Temperatura znośna, bo tylko - 5. W śniegu przemokły mi wprawdzie po raz kolejny stare trepy, ale tak bardzo nie chce mi się jechać do miasta na zakupy, że jakoś to przecierpię. Noc szykuje się bardzo mroźna. O godzinie 15 jest już - 10.
Miło jest mieć ciepły kąt, wygodny fotel, miękki koc, gorącą herbatę i ciekawą książkę do czytania, a oczy cieszyć żółciutką forsycją:)
😍 może i ja gałązkę przyniosę do domu?
OdpowiedzUsuńWarto, a po nacieszeniu się żółtymi kwiatuszkami dodać je do surówki:)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń