niedziela, 31 stycznia 2021

Graniczna rzeka skuta lodem.

  



I znad granicy już nadciąga

powiewem zimnym gnany śnieg,

za chwilę strażnik naurąga,

że takim czasem jedzie człek,

poburczy, paszport stłamsi w dłoni

spode łba spojrzy granic stróż

i pożałuje sań i koni

patrząc za samochodem w kurz.

A ot, i droga, brzozy, chaty

i stoi nowy biały słup,

a na nim napis, szyld siodłaty

i śnieg jak kasza z brudnych krup,

szarość przykryta niebem sinym,

sople zamarzłe w kształcie łez,

zielony strażnik z karabinem,

a za nim chudy, nędzny pies

                                    Jarosław Iwaszkiewicz









Niedzielny spacer zaliczony. Temperatura znośna, bo tylko - 5.  W śniegu przemokły mi wprawdzie po raz kolejny stare trepy, ale tak bardzo nie chce mi się jechać do miasta na zakupy, że jakoś to przecierpię. Noc szykuje się bardzo mroźna. O godzinie 15 jest już - 10.
Miło jest mieć ciepły kąt, wygodny fotel, miękki koc, gorącą herbatę i ciekawą książkę do czytania, a oczy cieszyć żółciutką forsycją:)




3 komentarze: