Przez dwa dni z rzędu nieustannie padał deszcz. Padał z wielkim zaangażowaniem i znowu deszczowa woda pokryła kukurydziane pole sąsiada i nawodniła otaczające nas bagna. Byłam pełna obawy, że i znajdę ją w naszej piwnicy, ale na szczęście tak się tym razem nie stało. Miałabym wówczas dodatkową i do tego bardzo nielubianą pracę do wykonania. Cieszę się, że zdążyłam przed tymi opadami wykopać ziemniaki, zebrać całą fasolę i zwieść ostatnie siano. Szkoda mi tylko jesiennych malin.
Piękne i doskonałe są ziarna fasoli. Nie umiem przestać się nimi zachwycać:)
Dzięki częściej padającym tego lata deszczom udało nam się zebrać trzy pokosy siana.
Fura roboty. A opoczynek był?
OdpowiedzUsuńJakaś forma odpoczynku zawsze jest. Nawet zmiana rodzaju wykonywanej pracy jest dla mnie odpoczynkiem:)
Usuńśliczna odmiana , mozna się zachwycać :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze na dodatek smaczna:)
UsuńKocia trawiasta miłość, fasole też bym fotografowała :) piękne cętki. u nas w tym roku maliny pojawiły się szybko i tak samo szybko zniknęły. :(
OdpowiedzUsuńA u nas malin mnogo i nawet mam im to za złe, bo zbieram i zbieram niczym ta biedna Balladyna:) Dobrze, że siostry daleko:):)
OdpowiedzUsuńW minionym roku mieliśmy malinowe szaleństwo do późnej jesieni, w tym roku krótko i bez emocji. :(
Usuń