Powiało chłodem. Do południa kończyłam jesienny prace w obejściu. Okryłam róże i białą magnolię. Gałązki magnolii nie zdążyły zdrewnieć i zapewne będą zimowe straty, ale trudno ja zrobiłam, co mogłam. Zabezpieczyłam okienko w drewutni i piwnicy i podlałam ziemię w tunelu. Warto było zmagazynować wodę z ostatniego opadu. Nagrabiłam liści na kopiec z jabłkami i pietruszką. Nanosiłam drewna do kuchni i nawet upiekłam biszkopt z jabłkami:)
Zaczyna się dobry czas z kocykiem:)
(Z sieci)
Taaa... my też raz dwa wszystko zabieraliśmy :) Pozdrawiam spod swojego kocyka :)
OdpowiedzUsuńJeszcze przedwczoraj zebrałam dwa kosze jabłek przy padającym śniegu. A że słodkości upiekłam ciasteczka owsiane, z dużą ilością orzechów, trzeba korzystać z nadmiaru plonów:-)
OdpowiedzUsuńKocyk będzie dziś, dorosłam chyba wreszcie do Idioty Dostojewskiego, zobaczymy jak mi pójdzie.
Maria z Pogórza.
OdpowiedzUsuńJa już raczej do Dostojewskiego nie wrócę. Podziwiam, że Ci się chce w tym grzebać, bo jednak Dostojewski pozostawia zawsze jakiegoś moralnego kaca, a i bez tego nie jest łatwo żyć.
UsuńKocyk, fotel, pled, podusia - zaczynają się te klimaty plus kubas herbaty po góralsku, filiżanka kawusi, kieliszeczek nalewki ...
OdpowiedzUsuńTak, tak same przyjemności:)
Usuńkocyk w nadchodzące wieczory, to najlepszy kompan. Świetną pracę wykonałaś, teraz pokocykuj przy biszkopcie i innych frykasach. Uściski
OdpowiedzUsuńTylko jak potem się z niego wygrzebać?. Kocyk bywa niebezpieczny szczególnie w nieprzychylnym czasie.
UsuńNo nie, to ma być kontrolowane pokocykowanie, wieczorne, z książką, przy muzyce, z bliskimi. Nie takie zagrzebywanie się po uszy, do bólu.
UsuńNa szczęście mam zwierzaki. a one nie pozwolą pod tym kocykiem zostać:)
Usuń