wtorek, 24 sierpnia 2021

Chciałabym, żeby mi się udało (dzień pierwszy).

 Muszę odtruć nieco swój organizm po antybiotyku i niezliczonej ilości tabletek przeciwbólowych. Cel szczytny, ale pokus wiele:) Takie maleńkie dwa tygodnie diety Dąbrowskiej proszę.


***
Na dworze pogoda prawie listopadowa. Zimno, deszczowo i ponuro. Suszę grzyby i bazylię. Dzisiaj im nawet w piecu rozpaliłam:)



A w ogrodzie mokną kwiaty, warzywa i kury.


Uprawa współrzędna. Na jednej grządce posiałam marchew z cebulą. Mrówki posiały się same:)


 Szalone ogórki mam w tym roku. Rosną i rosną. Jemy je od końca czerwca i końca nie widać:):)



Nie jest to dobry rok na fasolę. Dużo strąków zgniło, ale przecież nie może być każdy rok być urodzajny. Równowaga musi być:)


Kwokę z maleństwami musiałam zamknąć pomimo ich wielkich protestów. Kury to nie kaczki i nadmiar wilgoci zawsze im może zaszkodzić.



Wtedy jeszcze było lato.



Bardzo lubię jednoroczne (z siewu) dalie. 


Wiecznie zdziwione dziwaczki zakwitają o zmierzchu. Są wielką radością dla nocnych motyli.

Wonnica piżmówka przyłapana na polanie wierzbowym. Wierzby są żywicielkami larw tego owada. Piękna z niej  przedstawicielka kózkowatych.


 Szkarłatka jagodowa na osiedlu pod balkonem. Zdjęcia udostępnione przez siostrę numer dwa:)
Należy pamiętać, że cała roślina jest trująca i naleweczki z niej nie robić:)




6 komentarzy:

  1. Podziwiam wytrwałość w diecie Dąbrowskiej, to prawdziwe wyzwanie, trzymam kciuki za powodzenie :)))
    Piękna górka suszonych grzybków, kocham je zbierać, jednak niestety, ale w tym roku uziemiona jestem w domu i o grzybobraniu mogę jedynie pomarzyć :(
    Ogórki przepiękne, u mnie w tym roku totalna porażka, jeszcze nigdy tak nie miałam. Dostałam sadzonki jakichś beznadziejnych ogórków, których krzaczki wcale nie rosły, a owoce miały 3-4 cm. Swoich nie siałam, bo zostałam obdarowana, więc nie było sensu, a późnej plułam sobie w brodę ://
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzyby suszone w mojej kuchni są niezbędne:), a ogórki mam z własnych nasion.
    Dziękuję za kciuki:) i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję silnej woli, bo przy dietach dużo jej potrzeba:-) a tu tyle dobrych rzeczy kusi. Zajrzymy do lasu w weekend, może po deszczach coś urosło i czeka na nas, las brzydki, zmasakrowany po wycince, ale może coś się uchowało. Też zauważyłam, że fasola w tym roku mizerna, posiałam jakąś odmianę karłową, ładne były strąki, dużo ich, ale okazało się, że w środku mizerota. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać, dużo uczę się; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z fasolą to jest tak, jak napisał Myśliwski:)
      - "Bo z fasolą jak ze wszystkim, raz się uda,
      a raz nie. Na fasolę musi rok być dobry. Fasola nie lubi, gdy słońca za dużo. Za dużo
      słońca, to deszczu niewiele. I spali ją. Znów deszczu za wiele, nim wzejdzie, już zgnije.
      Jakkolwiek bywało, rok dobry, a co drugi strąk pusty czy ziarna pordzewiałe. I nie
      wiadomo dlaczego. Taka fasola, a ma swoje tajemnice."
      Moja fasola już wymieszana. Niby z własnych nasion, które dostałam od mamy 30 lat temu, ale jednak już nie ta. W naszych stronach grzybów dużo, ale my najbardziej czekamy na pojawienie się trąbek.
      Życzę Wam udanego grzybobrania w weekend.

      Usuń
  4. Taką jagoodę widzę pierwszy raz... nie wygląda uczciwie :P piękne kwiaty, wzdycham do nich :) wspaniałe zdjęcia i mam nadzieję, że odtrułaś się z powodzeniem. Usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka bardzo fałszywa morwa:) Z moim powrotem do zdrowia wyszło byle jak, bo jestem wielką fanką warzyw, a wiadomo, że co za dużo to nie zdrowo. A szkoda:(

      Usuń