a za oknem znowu piękne widoki, a ty (ja) musisz jechać do miasta, stać w śnieżycy na przystanku, iść pod wiatr i zauważasz jak z każdym mijającym i ochlapującym ciebie autem wzbogaciło się twoje słownictwo. Na pocieszenie w domu czeka kawa, córka i film:)
I krajobrazy - te ze zdjęć są przepiękne.
OdpowiedzUsuńI to wszystko na tuż za progiem:)
UsuńJuż wolę takie widoki, niż deszcze, wiatr i mgły...
OdpowiedzUsuńjotka
To też będzie od jutra. Taka naturalna kolej rzeczy:)
UsuńNo to niefajnie z tym staniem na przystanku :(
OdpowiedzUsuńZima w kratkę w tym roku, też mnie to denerwuje! Chlapa i wilgoć na przemian ze śnieżycą i mrozem. Brrr...
To prawda. Wyjątkowo kapryśna ta zima.
UsuńU nas już od grudnia nie było takich widoków. Mario, byle do emerytury!
OdpowiedzUsuńNa emeryturze to ja już jestem od jakiegoś czasu, tylko że życie i problemy emerytki z maleńkiej wioski są diametralnie inne niż tej z miasta.
UsuńPrzyjedź do mnie, tu są krokusy, przebiśniegi i ciepło, ciągle pada deszcz, a córka przyjeżdża coraz rzadziej, bo ma dużo pracy i nauki...
OdpowiedzUsuńJednak mimo wzbogacania słownictwa - zdjęcia baśniowo piękne.
Przyjadę do Ciebie, jak tylko zakończę budowę portalu do teleportacji:)
UsuńIstotnie masz już piękną wiosnę. Moja córka ma jeszcze sesję i ogarnia swoje sprawy z domu, a ja wspomagam ją herbatkami i ulubionymi daniami:)
M
Wraz z wiekiem coraz mniej lubię zimę, może nie zimę, ale chłód:-) widoki bajeczne, śnieg chyba mokry, niedługo poleży, a zostawi chlapę. U nas poleżał jeden dzień, a nocny deszcz spłukał prawie wszystko, jeszcze gdzie-niegdzie można spotkać zleżałe łaty z wcześniejszych opadów. A kosy już koncertują rankiem, idzie wiosna:-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, wiosna idzie. W końcu wróciły do nas żurawie i pasą się na polach rzepakowych. Jeszcze tylko trzeba przeczekać całkiem spore przymrozki.
UsuńMnia tak auta załatwiają, kiedy maszeruję moje 12 tys kroków, wracam obłocona i mokra, więc współczuję siostro w wodzie. Trzymaj się i smacznej kawy, przyjemnych seansów.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna:) Te Twoje 12 tysięcy to jest chyba 8 kilometrów, a pamiętam, że wcześniej za takimi marszami nie przepadałaś:) Te 12 tysięcy to tak codziennie?
UsuńUściski:)
3-4 razy w tygodniu, przed odebraniem Zosi z przedszkola, wychodzę 1,5 h wcześniej i idę taką drogą dookoła mojej dzielnicy, to już trwa, zaczynałam dwa lata temu krótsze trasy, ale od kilku miesięcy już systematycznie, niechęć niechęcią, ale zdrowie zdrowiem, u mnie 12 600, bo to tak mi wychodzi to 9,82 km. A jak wyprawiam się specjalnie tylko na chodzenie, to robię ok 12 km, powtarzam małe koło przy osiedlowe.
UsuńNiechęć to ja mam do jeżdżenia autem https://wcieniuskrzydel.blogspot.com/2023/07/teatru.html
Jesteś niesamowita. Brawo:)
Usuńpowtarzam to sobie, kiedy pada deszcz i nie chce mi się moknąć, ale zmuszam się i wychodzę w kurtce przeciwdeszczowej i wracam spocona ale zadowolona.
UsuńMuszę i ja jakoś siebie zmotywować, bo przez zimowe miesiące się rozleniwiłam. Jestem wręcz mistrzynią w wyszukiwaniu wymówek. Mam nadzieję, że z wiosną będzie łatwiej, bo jednak przez tę złamaną rękę i zapalenie płuc jestem jakaś doniczegowata.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowne zimowe kadry nam pokazałaś. A u nas wczoraj prawie wiosna. Już widziałam pąki na drzewach. Gdzieniegdzie trawa już jest zielona. Tylko żeby potem zima nie zechciała wrócić w kwietniu i wszystko zamrozić, bo będzie przykro. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńP.S. Przepraszam, małe problemy z komentarzem były ale już okej.
Spokojnej nocy
Dzisiaj rano powitał nas przymrozek (-5 stopni), a teraz pada deszcz. Nieustanna zmienność pogodowa trwa.
UsuńZima w kwietniu wróży wielki nieurodzaj w sadach.
M