Siostra pomimo wielkiego upału chyżo pomykała po Tanwi i leśnych ścieżkach:):)
Zaczyna się czas wrzosów:)
Z tej wyprawy wyniosłam pewną naukę. Nigdy na będę już zbytnio ciekawa i przestanę otwierać to, co zamknięte, a nie moje:):), bo ledwo uszłam z życiem, otwierając drzwiczki pod gilem w pewnym gospodarstwie agroturystycznym. Tym samym naruszyłam spokój wielkiego roju szerszeni. Zabawnie było i nie było, ale bez przygody i lodów nie ma wycieczki:)
O raju, szerszenie, to musiała Ci adrenalina skoczyć.... siostra pięknota :*
OdpowiedzUsuńNie tylko, bo ciśnienie też, a siostrze istotnie nic nie brakuje:)
UsuńCieszę się, że nic Ci nie jest :* fajnie mieć siostrę :)
UsuńPrzynależę do tych niezniszczalnych:). Dziękuję za troskę.
UsuńDobre rodzeństwo nie jest złe:)
zazdroszczę tych terenów do kijkowania....
OdpowiedzUsuńTo prawda, że jest tam wyjątkowo pięknie:)
Usuń