A. Kowch
Straciłam cały zapał do pracy. Najpierw susza, potem przymrozki, a teraz mój ogród pożerają mrówki, mszyce, szpaki i inne dziadostwo. Mam ogrodniczego doła niczym Rów Marjański. Czy ja muszę jeść marchewkę? Ogarnięcie tego wszystkiego wymaga dużego nakładu pracy, a sił z wiekiem ubywa, a czasem zwyczajnie się nie chce. Tyko jak to powiedzieć roślinkom?
A. Kowch
No i marzy mi się wciąż ta kurna chata...
A ja po kliku sezonach warzywnych niepowodzeń, sieje tylko to co wiem, że mi się super udaje: rzodkiewka, sałaty różne w tym rukola, pietruszka ale tylko na natkę,a buraczki tylko na botwinkę, bo jakoś nie chcą mi się dorodne bulwy kształtować, cukinia, pomidory koktajlowe i ogórki. Acha i bazylia, szpinak, fasolka szparagowa. I to chyba wszystko. Inne warzywa, w tym marchewka wieczne niepowodzenie, więc odpuściłam. Inna sprawa, że po stosowaniu naturalnego nawozu gołębiego, który mam od sąsiada, plony znacznie sie poprawiły. Mszyca w tym roku potworna. Ja próbowałam w tym roku słynnej gnojówki z pokrzywy, zobaczymy jaki efekt będzie. Moja rada więc: postaw tylko na to co się udaje na Twojej ziemi i satysfakcja będzie :) Może wreszcie nadejdzie ciepełko i dołek minie :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku nie mogę za niepowodzenia zrzucić odpowiedzialności na jakość ziemi:) Mam dobrą i poza buraczkami (chwościk przyplątany z pobliskich plantacji) wszystko inne rośnie i plonuje w miarę dobrze. Problem tkwi we mnie. Zużywam się i tyle:).
UsuńPodlewam i ja tą słynną gnojówką swoje mszyce:) Mrówki przepędzam cynamonem z sodą, nadmanganianem potasu, mąką kukurydzianą, ale one są bardzo sprytne i myślę, że kiedyś opanują wraz z karaluchami naszą Ziemię:)
Moja działka to takie "Rivendell" dla wszelkich stworzeń, bo otaczają ją nieustannie opryskiwane pola. Tam gleba jest już martwa, ale plony duże. Zachwianie życia biologicznego widać gołym okiem. I tak to wszystko, co żyje, chce mieszkać ze mną:):)
Mrówki........opanują wraz z karaluchami naszą Ziemię:)
UsuńZgadzam się w pełnej rozciągłości, prowadzimy obopólną niekończącą się wojnę, bitwy raz wygrane raz przegrane, ale końca nie widać, wojna z mrówkami to takie perpetuum mobile ;)
Oczywiście bez trutek i tym podobnych kancerogennych wynalazków, bo zabić zawsze można, wszystko, łącznie z sobą ;) Pozdrawiam. https://www.youtube.com/watch?v=tj9y0qe-WD8
Pierwsze owady zamieszkały Ziemię jeszcze przed dinozaurami. Mają wprawę:)
UsuńMoże plany okroić, kontrolę zmniejszyć i zaufać przyrodzie. A te obrazy cudne, choć ona ma też bardziej pogodne ;) Luzuj lejce Blinku ;)
OdpowiedzUsuńPlany są dostosowane do potrzeb:) Należy, może potrzeby okroić, a tych wydaje mi się, że i tak mam niewiele. Nie bardzo wiem, co masz na myśli "zaufać przyrodzie" w tym przypadku. Ja tylko biorę odpowiedzialność za to, co posadzę i posieję. Bez wiosennego podlewania moje maleńkie buki nie dożyłyby wczorajszej ulewy:)
UsuńMy mamy mały kawałęk ogrodu, taki tyci, wiesz, i mrówki, mszyce, pędraki, ślimory zżerają nam krok po kroku, co się da. A ptaszory czekają na owocowanie malin, by nam wyżreć każdy owoc, już przylatują na zwiady, wiem, że to żadne pocieszenie, może tylko oprócz pszczół, któ®e jeszcze się zjawiają... budujemy siatki, by osłonić te nasz mikre krzaki. Ale ogrodów jest coraz mniej, ptaszorów coraz więcej, a jeść im się chce.
OdpowiedzUsuńpomijając wszystkie aspekty - "Moja działka to takie "Rivendell" dla wszelkich stworzeń, bo otaczają ją nieustannie opryskiwane pola. Tam gleba jest już martwa, ale plony duże. Zachwianie życia biologicznego widać gołym okiem. I tak to wszystko, co żyje, chce mieszkać ze mną:):)" - piękne, epickie.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=geaySHvw5iU
Piękne i mocne. Dziękuję Ci bardzo:)
UsuńTak silnie zachwialiśmy równowagę biologiczną na Ziemi, że szanse na przeżycie mają tylko najsilniejsze gatunki. Te które szybko się mnożą i jedzą byle co. Dużo pięknych i słabszych istnień ginie.
UsuńJa swoje szpaki i ślimaki ostrzegam, że może nadejść taki dzień, że one staną się moim pożywieniem.
Czytam Was i kiwam głową.
Usuń:)
Usuń