poniedziałek, 25 lutego 2019

Choroba jest nocną półkulą życia ...(Susan Sontag)




Całkiem dobrze napisana opowieść o historii choroby i ludziach którzy postanowili ją pokonać. Ja dowiedziałam się z niej o bardzo wielu faktach o których nie miałam zielonego pojęcia. Ot, choćby o tym "Potencjał leków białkowych znano od dawna, nim jednak pojawił się Genentech, nie bardzo wiedziano, jak je wytwarzać. Insulinę na przykład uzyskiwano, mieląc krowie i świńskie wnętrzności na papkę, z której następnie ekstrahowano białko – na pół kilograma insuliny trzeba było czterech ton zwierzęcych trzustek. Hormon wzrostu, wykorzystywany do leczenia jednej z postaci karłowatości, pochodził z przysadek usuniętych z tysięcy ludzkich zwłok.
Z ogromnych ilości ludzkiej krwi pozyskiwano zaś czynnik krzepnięcia, niezbędny dla osób cierpiących na schorzenia mogące powodować niekontrolowane krwotoki.
Rekombinowanie pozwoliło Genentechowi syntetyzować ludzkie białka od zera. Zamiast ekstrahować je ze DNA zwierzęcych i ludzkich narządów, wprowadzało się na przykład ludzki gen do komórek bakterii. Komórki takie odgrywały rolę bioreaktora, produkującego ogromne ilości pożądanego białka. Przełom gonił przełom; w roku 1982 Genentech dał światu pierwszą rekombinowaną ludzką insulinę; dwa lata później pojawił się czynnik krzepnięcia pozwalający kontrolować krwotoki u chorych na hemofilię, w roku 1985 dołączyła rekombinowana wersja hormonu wzrostu. Wszystko to dzięki inżynierskiej produkcji ludzkich białek w komórkach zwierzęcych i bakteryjnych."



"Pierwszy medyczny opis raka znaleziono na staroegipskim papirusie, datowanym mniej więcej na 2500 rok przed naszą erą: „Napęczniałe guzy w piersiach […], w dotyku są niczym ciasno zwinięte płócienne opatrunki”. Na temat leczenia starożytny skryba zapisał tylko: „Brak
Optymizmem te słowa nie zarażają.
I jeszcze trochę...
"(...) Przypadek ten uświadamia, że w poszukiwaniu nowych kancerogenów niezbędny jest metodologiczny rygor. Łatwo nastraszyć ludzi rakiem. Natomiast zidentyfikowanie prawdziwego kancerogenu, oszacowanie ryzyka i ograniczenie kontaktów z owym czynnikiem dzięki interwencji nauki i systemu prawnego – czyli dochowanie wierności dziedzictwu Percivalla Potta – to rzecz znacznie, znacznie trudniejsza.
„Rak w fin de siecle – pisał onkolog Harold Burstein – zakorzenił się we wspólnej przestrzeni dzielonej przez naukę i społeczeństwo”. Wiążą się z tym więc dwa wyzwania. Pierwsze,„biologiczne”, sprowadza się do „ujarzmienia fenomenalnego rozwoju wiedzy naukowej […] w celu pokonania tej potwornej, starodawnej choroby”. „Wyzwanie społeczne” jest jednak równie poważne: musimy zmusić się do zmiany swoich zwyczajów, rytuałów i zachowań. Nie chodzi tu niestety o zwyczaje czy zachowania znajdujące się na peryferiach naszych społeczeństw i jaźni, lecz o takie, których rola jest absolutnie decydująca, wyznaczają one bowiem naszą istotę: co jemy i pijemy, co wytwarzamy i jakie usuwamy odpady, kiedy decydujemy się na wydanie potomstwa i w jaki sposób się starzejemy."
Po raz pierwszy o wydaniu tej książki przeczytałam tutaj

***
I nadal o zdrowiu, bo jak to w życiu bywa :)
"Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz."
Jan Kochanowski


Przeczytałam i przemyślałam :)

14 komentarzy:

  1. Zdecydowanie kluczowe jest spojrzenie na siebie całościowo, zaczynając od własnych, zaskorupiałych, pochowanych uraz, traum, ukrytej i niewyrażonej złości, autoagresji itp. Polecam książki Louise Hay :-)Bo można zdrowo jeść, sporty uprawiać i nadal umrzeć na wiele, wiele niefajnych chorób :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli się zadba o siebie w ten powyższy sposób, to nadal się umrze, będzie się czasem chorować, ale będzie się żyło lżej, milej, weselej :-)

      Usuń
    2. Życie nie jest takie proste jak pragnie nam wmówić Louise Hay i jej interpretacja przyczyn chorób z psychosomatycznego punktu widzenia nie przemawia do mnie.
      "Wścieklizna
      Prawdopodobna przyczyna: Złość. Przekonanie, że przemoc jest sposobem załatwiania spraw.
      Nowy wzorzec mentalny: Wokół mnie i we mnie panuje spokój."Louise Hay

      Pewnie mam za ciasny umysł i dlatego boli mnie to i owo :)

      Usuń
    3. Ale przyznasz, że coś w tym jest :-) Mnie też boli :-) Od czasu do czasu :-)Ale migreny okropne mi przeszły po terapii. Od czterech lat nie ma :-)

      Usuń
    4. Każdy ma swój sposób na odzyskanie równowagi. Jeśli jest coś, co Ci pomaga to tak trzymaj :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe książki .Jaka szkoda ,że nie mam tu polskich księgarni.Takie to nasze zdrowie jest ,niektórzy mają je bardzo słabe i przeżywają do setki,inni tryskają zdrowiem i ciach ...nie ma człowieka..Nigdy nie wiemy ile czasu nam zostało.Ale o zdrowie trzeba dbać.Ja doświadczyłam już spotkania z rakiem...żyję jak przed...bo nie ma na to reguły..Albo z tego wychodzisz ,albo nie.Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz poprosić znajomych, rodzinę z Polski o kupno i wysyłkę :)

      Usuń
  3. Bardzo mnie zaciekawiłaś tymi książkami. Jesteśmy istotami na wskroś biologicznymi a nasz umysł to stosunkowo nowy wynalazek. Gdybyby chodziło tylko o psychosomatykę, nasze koty czy psy nie chorowałyby. Biologiczna maszyneria jest skomplikowana: hormony, neurotransmitery, różne organy i ich współpraca, środowisko. Trzeba sporo wiedzy ale i pokory, by to ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że drogą do pokory najczęściej bywają niepowodzenia.

      Usuń
    2. Profesor Andrzej Szczeklik pisał: „gdybyś ty znał, chory człowieku, ogrom mojej niewiedzy, mojej niemocy, gdybyś ty wiedział, jak mało ja wiem”

      Usuń
  4. Przeczytałaś...super ,warto było prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo już sobie zamawiam i czytam.

    OdpowiedzUsuń