piątek, 11 czerwca 2021

Czas jaśminów, piwonii, maków i dokarmiania szpaków.

 Obrodziły czereśnie i szpaki:). Starczy dla wszystkich. Czereśniowe drzewo jest na szczęście ogromne.

Zlewam zimowe wino. Wprawdzie mi wino już nie służy, ale jak uświadomił mnie syn, na tym świecie sama nie żyjesz matka i są tacy co chętnie, bo jeszcze mogą:). Wino nastawiłam z resztek mrożonych owoców i wygląda na to, że będzie całkiem smaczne.

I podziwiam czerwcowe zachody i wschody, bo piękne niesamowicie.Jeszcze chwila  nastąpi przesilenie i znowu będziemy zmierzać ku jesieni. Szybko o wiele za szybko...


Wczoraj o takim pięknym zachodzie zwieźliśmy tegoroczne siano. Dzięki mokrej wiośnie trawa wyrosła pięknie i siana udało się zebrać sporo,  Starczyłoby go nawet dla kozy, gdybym takową miała jak za dawnych czasów:)


Kozy trzymałam przez kilka lat. Syn w dzieciństwie mocno nam chorował. Wyrósł chłopak na kozim mleku:) Na tym zdjęciu widać, że w miejscu gdzie obecnie jest ogródek a za nim las świerkowy, rosła pszenica :) 


A tu jest nasza pierwsza koza. Była z nami aż do końca swojego czasu.
Możliwe, że trzymałabym nadal kozy, gdyby nie wielki problem ze sprzedażą małych kózek i do tego świadomość, że większość z nich ktoś przeznaczyłby na pożarcie, skutecznie jak na razie powstrzymuje mnie od podjęcia owej decyzji.

Siano zwiezione a deszczu nie ma. Burzy się wprawdzie wokół, ale nas deszcz niestety omija. Bug z miastem zabierają całą wodę:(  Na ten deszcz czeka wraz ze mną cały zielony świat.




Czekam jeszcze na żółtą piwonię. Rośnie w cieniu. W tym roku po raz pierwszy zakwitnie:) Piwonie to mało wymagające byliny. Rosną bujnie, ładnie kwitną i miło pachną. Ziela pod nimi niewiele. Takie kwiaty w sam raz dla leniwych albo starych, albo umarłych jak moja prababcia, która zażyczyła sobie, aby na jej grobie zasadzić piwonię. Ja, która opiekuję się owym jej miejscem pochówku, jestem jej bardzo wdzięczna za to życzenie, bo piwonia zakrywa cały grób  i pięknie wygląda od wiosny do jesieni, pomimo iż jest już bardzo stara, bo jest tam od mojego zawsze. Coraz więcej we mnie czasu przeszłego, ewidentnie starzeję się i rady na to nie ma.




16 komentarzy:

  1. I dlatego ja też nie mam kóz, choć bardzo pragnęłam, kiedy zakotwiczyliśmy na Pogórzu, właśnie z powodu małych koźlątek. Malutka czereśnia, kilka lat temu posadzona obrodziła, ale nawet nie spróbowaliśmy owocka. Rankiem z przyjemnością patrzyłam, jak pędzlowały ją kosy, a nawet sójka huśtała się na gałęziach w poszukiwaniu czereśni, dziś szukała opadłych w trawie, posmakowały jej. U nas przeszła solidna burza, nawet z gradem, ale nie wyrządził większych szkód, polało potem obficie i potem słońce. Trawa rośnie pięknie, soczysta, dopiero skończyłam koszenie takiej przerośniętej po pas w sadzie, a już trzeba by zaczynać od początku. Zapomniałam, w kącie sypialni stoi butelik z nastawem winogronowym, już raz przelanym, jeszcze nie skosztowaliśmy, a przydałoby się:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na naszą czereśnie zaglądają głównie szpaki, ale i zaglądają dwa dzięcioły, sójki, wilgi i cały ptasi drobiazg. Niestety jest też mnóstwo much a i szerszenie też przylatują. Deszczu jak do tej pory nie nie było. Szkoda wielka, bo truskawki w oczach marnieją.
    Pozdrawiam i życzę radości z degustacji winka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od końca. Piwonie są również i dla mnie, uwielbiam je, fotografować również i też sobie zażyczę piwonie w miejscu, gdzie mmie zakopią bądź rozsypią, wiem, że to nie jest legalne, ale co tam. Moje maki w tym roku nic a nic, nie będę mieć główek do fotografowania, ubolewam, jeszcze nie szukałam, ale może ktoś przedaje na allgero, hehe, wtedy poprawię sobie nastrój :P Tęsknię za zapachem jaśminu. Uświadomiłaś mi.

    Piękne zdjęcia. Mój syn pił mleko od kozy i przez dwa lata chodziliśmy z kanką do znajomych, oczywiście syn to wyparł i nawet zdjęcia z kozą nic nie dają. Odpowiada, to nie ja, to fotomontaż. Nie wiem dlaczego tak reaguje. Twoje zachody, siano, zapach i wino... rany, można by się tak nabyć i pośmiać. Czereśni zazdroszczę, u nas ceny z kosmosu, a pewnie i smak czereśni jest nie adekwatny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta piwonia cmentarna może mieć więcej niż 60 lat. Też bym chciała, aby moje prochy rozsypać a najlepiej w jakimś lesie. Może dzieci podmienią resztki po matce i w urnie będzie popiół z ogniska:)
      Zwykłego maku w tym roku nie siałam, a ten ogrodowy makówki ma bardzo maleńkie. Radzę Ci zakumplować się z jakimś narkomanem, może odstąpi swoją działkę na kompot:)
      Jaśmin możesz sobie posadzić jesienią u siebie. Tylko kupując, zwróć uwagę czy aby na pewno jest pachnący.
      My swoją hodowlą kóz zszokowaliśmy całą wieś, bo w tym czasie koza była jeszcze kojarzona z dziwactwem i biedą, a przecież jest to stworzenie czyściejsze i mądrzejsze od krowy. I do mnie po mleko przychodziła sąsiadka, której dzieciaki miał bardzo dużą alergię na mleko krowie. Szybko zakupili sobie kozy i trzymali je, póki dzieciaki nie porosły.
      Gdybym teraz pozwoliła na zakup kozy, to mój syn kupiłby ją i przywiózł tego samego dnia:) Jakiś czas temu zamarzyła mu się lama w sadzie:) On się trochę ze mnie nabijał, ale przyznaję się, że poirytował mnie nieco:).

      Usuń
    2. Z dziećmi to już tak jest. Syn jest u nas, bo robi prawojazdy i na własnej skórze odczuwam jego dojrzałość i zarazem jest w nim taki cyniczny humor, uszczypliwość, przeraził mnie dzisiaj, zobaczyłam w nim odrobinę siebie... A ja ludzi średnio lubię, oczywiście nie chodzi o całą populację, wiesz jak jest.

      Może to wpływ mleka koziego? taki żarcik.

      Lamy dla odminy chce hodować córka ale ona jest jeszcze na etapie, codziennie jeden nowy pomysł na życie.

      Idę szukać narkomana.

      uściski

      Usuń
    3. To na pewno przez to mleko, bo geny odziedziczył wspaniałe:), a córka może Bliźniakiem jak moja jest, która podąża dwiema ścieżkami. Jedną spokojną i ułożoną, a drugą pełną kamieni.

      Usuń
    4. Lubię Was czytać, Babki. uściski.

      Usuń
  4. " Też bym chciała, aby moje prochy rozsypać a najlepiej w jakimś lesie. Może dzieci podmienią resztki po matce i w urnie będzie popiół z ogniska:)" Widzę, że nie tylko mnie takie pomysły do głowy przychodzą ;), ja bym chciała do rzeki.
    Szpaki są zawsze szybsze, zjadają wszystko, w tym roku choć kilka dolnych gałęzi chcę zabezpieczyć jakimiś firankami 🤣, zjadają mi też wiśnie, czeremchę, świdośliwę, żarłoczne to strasznie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na stałe gniazduje 3 pary. Wczesną wiosną szpaki pięknie pracują w trawie. Zjadają robactwo i nim też karmią swoje pisklęta. Problem zaczyna się dopiero, jak to wszystko zacznie latać. Akurat wtedy zaczynają dojrzewać pierwsze czereśnie. No a czereśnie są pyszne:). Ja też nakrywam kilka dolnych gałęzi starymi firankami. Okrywam też wczesną wiśnię. W zasadzie mogę im dużo wybaczyć, ale truskawek nie dam:)

      Usuń
  5. Lubię piwonie, kojarzą mi się z końcem roku szkolnego, gdzie przynosiliśmy je pękami, w podzięce dla nauczycieli. Każde chciało wręczyć najpiękniejszy bukiet, bo lubiliśmy nauczycieli i bardzo ich szanowaliśmy.
    Pozdrowienia zostawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze ciekawiło mnie, co też nauczyciel robił z tymi piwoniowymi bukietami:)

      Usuń
  6. Nie mam czereśni ale kosy wyjadają mi truskawki i poziomki a nawet owoce borówki tak intensywnie, że gdyby nie siatki nic by dla mnie nie zostało.
    Ja też wpisują się do klubu by po życiu rozsypać prochy nad ulubionym miejscem a do urny włożyć popiół z ogniska rozpalonego na stypie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, to tobie się jeszcze stypa marzy:). Ja za stypę podziękuję, bo i za życia zbytniego tłoku nie lubię:):)

      Usuń
  7. I u mnie szpaczyska, kwiczoły na czereśni. A w skrzynkach pomrowy. Łoj.

    OdpowiedzUsuń