Kury są prawdziwym utrapieniem, bo kochają wolność nade wszystko:)
Piękny stary klon. Oczywiście rośnie w części chronionej.
Drogi jak rzeki:)
Pomimo ostatnich opadów stan rzeki nadal bardzo niski, bo jedynie 77 cm w Dorohusku.
Nakrywanie i odkrywanie i znowu nakrywanie. Szklarnia pełna sadzonek papryki, ogórków i bakłażanów, a ciepła i deszczu nie widać. Poletka czekają na swoich mieszkańców:) Foliak wiatrem podszyty świeci co noc zniczami. Między tym wszystkim chodzę ja. Chodzę marnie, podpierając się laską, kijem i co tam jeszcze znajdę po drodze:) Wprawdzie stan zapalny w stopie powoli ustępuje, ale kręgosłup nie daje o sobie zapomnieć. Czekam na konsultację w sprawie zastrzyków na osteoporozę, bo ubytek masy kostnej duży, a różnych schorzeń też się nazbierało. Tak więc brać Prolię, czy nie brać, oto jest pytanie:) No i jeszcze teściowa od kilku dni jest w szpitalu. Do tej pory mieszkała sama, ale wygląda na to, że jest to już niemożliwe. Jedynym wyjściem jest DPS, na który ona obecnie nie wyraża zgody. Dodatkowo GOPS sprawia więcej kłopotów niż pomocy. Życie od tej strony jest nam całkowicie nieznane i w zasadzie jesteśmy bezradni. Ogólnie mało radosna ta wiosna dla nas. Cieszy jedynie kawa wypita w całkowitej ciszy o szóstej rano.