środa, 8 czerwca 2022

Takie tam...

 Powoli ogarniam majowy chaos. Zaczęło się banalnym i niestety bardzo pechowym usunięciem zęba. Po zdjęciu szwów okazało się, że zaczęła się psuć kość. Opatrunki, antybiotyk i ból tak dotkliwy, że ho, ho.. Obecnie mija miesiąc od tego zdarzenia i można powiedzieć, że najgorsze za mną. W  międzyczasie zasłabła teściowa. Pogotowie zabrało ją do szpitala. My musieliśmy ogarnąć nieco jej mieszkanie, jak i ją samą. Łatwo nie jest, bo przekonanie osoby starej do zmian i pieluchomajtek graniczy z cudem. Umysł ma całkiem sprawny, ale ...na to, jak i kto opiekuje się nami w podeszłym wieku, pracujemy przez całe życie. Dla mnie teściowa jest w zasadzie bardzo obcą osobą i tak już zostanie. Ja uważam, że Domy Opieki  są dobrym rozwiązaniem i jeśli dożyję czasu, że moje ciało lub umysł przestanie mnie słuchać, życzę sobie tam pobytu. Na starość nikt nie wymyślił lekarstwa i niech tak już zostanie. Do ludzkich kłopotów dołożyły się nieszczęścia w kurniku. Padły mi cztery piękne kurczaczki, bo tak już to jest, że zburzenie stabilnej codzienności owocuje często stratami. Nie dopilnowałam też kolejnej kwoki, która zeszła z jajek i pisklaki zamarły. Wczoraj pojechaliśmy na chłopski targ dokupić nieco drobiu. Wróciliśmy z niczym, bo nie jestem w stanie kupić kurek chodzących w klatce po martwej towarzyszce. Tylko nerwy swoje zszargałam. Wieczorem pojechaliśmy na farmę odległą o 30 kilometrów i to był dobry pomysł. Kury kurczaki pięknie zadbane i biegające po podwórku. Kupiłam sześć podchowanych kurek, a mąż dwa cudaki:). 

Jedna ma znosić zielone jajka a druga czerwone. Pożyjemy, zobaczymy. Oczywiście wszystkim, co żyje, jak zwykle opiekuję się ja:):), a nawiązując do spraw bardziej ostatecznych, rozpoczęłam z siostrą numer trzy, finansowanie prac przy przeszłym naszym miejscu pogrzebania resztek po spaleniu, naszych grzesznych ciał:) Cennik nie dla biednych i dobrze, że kosztami się dzielimy. Za pozwolenie otwarcia starego grobu i budowę nowego ksiądz wziął 550 zł, za budowę grabarz 2100 zł, za pozwolenie budowy w tej części cmentarza konserwator zabytków 100 zł, za sam pomnik jeszcze wielka niewiadoma. Pocieszającym jest jedynie fakt, że z nam będzie mogło pochować się tam około 20 osób.Tak więc maj i kawałek czerwca minął mi na załatwianiu spraw ostatecznych i tych mniej ostatecznych:) W ogrodzie i sadzie w tym czasie rosło, kwitło, wschodziło i nie wschodziło, chorowało i marniało, wysychało, czego nie dałam rady podlać. Jeden piękny deszczowy dzień uratował wiele roślinnych istnień, ale jak na razie cieszyć może dorodna sałata, pomidory w tunelu i okryte włókniną ogórki.Te rośliny posadzone blisko źródła wody (starej wanny) i zasilane różnymi gnojówkami mają się dobrze. Reszta życia czeka nieustannie na deszcz.




 
Porażona przez ploniarkę zbożową kukurydza:(
Całkowicie zawiodły mnie ekologiczne metody uprawy rodem z internetu. W przyszłym roku posieję tak, jak zawsze to robiłam, czyli gęsto, aby móc usnąć wszystkie chore rośliny i nieco później, ponieważ w wysokiej temperaturze jajka ploniarki zasychają. 


Zawsze cieszące niezmiernie maki i cała reszta:)









Dyptam.


Len wieloletni.

***

Po tamtej stronie Bugu nadal wojna, a po tej ludziom radzi się zbierać szczaw  i chrust a kobietom rejestrację ciąży...

Niesiołowskiemu mogę wybaczyć ten szczaw:) 







12 komentarzy:

  1. ciekawy ten maj u Ciebie, a szczaw uwielbiam i znowu mnie nęci zupa szczawiowa choć miałam ją cztery dni temu....trochę mi brakuje grzebania w ziemi, ale jak wyremontują balkony to kto wie, może się coś zazieleni....w przyszłym roku....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszy szczaw to ten dziko rosnący na łąkach:)

      Usuń
  2. Wiem o czym piszesz, bo ja z doskoku a siostra całodobowo opiekujemy się chorym z zaawansowanym Alzheimerem. Też sobie zażyczyłam by mnie oddać do domu opieki gdy zaniemogę i tez przerobiliśmy grobowiec wspólnie na pochówek kremacyjny. I to wcale nie jakieś smutne czy ostateczne sprawy, samo życie. Kurki urocze, plony dobrze się zapowiadające mimo małej zarazy a kwiaty budzą zachwyt i wzruszenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest, że wszystko, co się urodzi, musi kiedyś umrzeć.
      Na zdjęciach wszystko wygląda bardziej zachwycająco, a w rzeczywistości ogród z roku na rok wymaga większej pielęgnacji, częściej choruje i plony coraz mniej dorodne. Bywa, że ogarnia mnie wielkie zniechęcenie, a do pracy jedynie mobilizują okropnie duże ceny w sklepach i na rynku.

      Usuń
  3. szczaw u mnie nie rośnie, ślimaki bezdomkowe wciągają wszystko, w tym roku nawet kanny. Wojna mnie gnębi w snach, ogień trawi i tak każdej nocy. Co do opieki, pełna zgoda, myślę podobnie, i dzieci moje wiedzą, chociaż się burzą, ale z wiekiem im przejdzie, ja to wiem, cudów nie będzie. Współczuje Ci z zębem. i z kukurydzą, kurkami. Dobrze, że są młode, chociaż ząb nie odrośnie, ale może chociaż implant się da, jak te kurki. Bug... no wiesz. Przesyłam dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się poddałam i na ślimaki kupiłam chemię. Trudno co za dużo to za dużo. Co do owej opieki:) Syn milczy i tak trochę spod oka patrzy, ale córka w pełni rozumie.
      O wojnie staram się nie myśleć i skupiam się na dniu bieżącym. Wszak politycy mają nas i nasze życia daleko i głęboko i tylko czasem serce boli i taka wielka bezradność ogarnia.

      Usuń
    2. Ja wojnę staram się pomijać w myślach, ale noc należy do niej... Jak to jest, że wojna jest kobietą?! O politikach mam bardzo złe zdanie, przez politykę jestem na emigracji, dużo by pisać w temacie, więc zostawię jak jest. Uściski

      Usuń
    3. Przykra sprawa z tymi politykami bośmy w sumie bezradni.

      Usuń
  4. Ciekawe co przyniesie ze sobą czerwiec? Przecież to już połowa.
    A majowy ogród piekny
    Pozdrawiam ciszą przed burzą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas burze i deszcze omijają. 12 kilometrów dalej ogrody pełne deszczu, a ja podlewam ogórki. Niezbyt optymistycznie patrzę na to lato. Będzie, co będzie i tyle.

      Usuń
  5. Maj chyba wyczerpał u Ciebie limit kłopotów i życzę by kolejne miesiące przyniosły wytchnienie. Opiekuję się mamą (83 lata), jeszcze chodzi, choć o kulach, balkoniku a i wózek stoi w pogotowiu. Uparciuch z niej, do mnie zjeżdża tylko na lato i wtedy mam lżej, na jesień wraca do miasta i wtedy kursuję tam i z powrotem. Trochę się zapomina, ale nie jest źle.
    Jesteś bardzo pracowitą osóbką, warzywnik taki wyplewiony, że i pół chwaścika nie widać.
    Moją ostatnio kurkę coś zjadło i już nie kupiłam nowych, na dwie osoby to szkoda zachodu ze słomą, pszenicą itd., kupuję od sąsiadki.
    O wojnie staram się nie myśleć, bo jak czytam, to mam coraz większy mentlik w głowie.
    O jesieni też nie myślę, tym bardziej o zimie, mamy ogrzewanie gazowe.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykra sprawa z tymi politykami bośmy w sumie bezradni. O zimie też wolałabym nie myśleć, ale ona o nas nie zapomni. Ogólnie fajnie nie jest, a żyć jakoś trzeba, a starość jak widać, nie jedno ma oblicze.

      Usuń