piątek, 14 maja 2021

Zachwycam się zielonym.

 Natura jest w tym roku wyjątkowo hojna. Zbieram. mrożę i suszę. Smakuję cierpko gorzkich listków dębu, olchy i osiki. Słodkich pąków liściowych klonu i lipy. Młodziutkich i trochę nieokreślonych w smaku liści brzozy. Świadomość, że większość otaczającej mnie roślinności jest mniej lub bardziej jadalna, daje mi pewien rodzaju spokój:) Nawet nie martwi mnie moja wielka niedoskonałość, bo wiele roślin nie znam z nazwy i nadaję im nowe imiona:)

Surówka z liści lipy 

 
Szczaw na mrożenie.


Żywokost wszelkie nieszczęścia:)


Lipa.


Bylica piołun na starcze niedoskonałości trawienne i nalewkę:) 


Pokrzywa dobra na wszystko.


Liście czarnej porzeczki na herbatę. Zrywać z umiarem, bo można uszkodzić roślinę.

Popiół z drzewa czeremchy jest doskonały do zaprawiania nasion przed siewem. Ja młode gałązki dodaję do nastawu z pokrzywy i bylicy. Po fermentacji i rozcieńczeniu podlewam słabsze roślinki i młode drzewka.

W każdej kałuży życie:)

I majowe widoki nadbużańskie









Taka grusza na miedzy staje się już coraz rzadszym widokiem. W nowoczesnym rolnictwie nie ma dla niej miejsca.




Nie wszędzie da się jeszcze wejść. Na przeważającej części obszarów zalewowych rzeki stoi nadal woda. Nadbużańskie łąki są obecnie królestwem niezliczonej ilości ptaków i owadów. Po raz pierwszy widziałam tak wielkie stada jaskółek brzegówek. To jest wielkie i nieustające królestwo zachwytów :)


11 komentarzy:

  1. Zaskakujesz mnie z tym zielonym, pączki młodych drzew, krzewów, zioła znane i nieznane, doskonale uzupełniasz dietę, o wiele lepsze to, niż nowalijki ze sklepu. Rządek szczawiu mam wysiany na grządce, rośnie tam od lat, na zupę szczawiową, no i rządek siedmiolatki, to pierwsze zieloności, a na podwórzu łany podagrycznika, ponoć i jego młode pędy można wykorzystać do sałatek, ale jakoś mnie nie nęci:-) Wielkie stada jaskółek widziałam też nad Sanem, ale wtedy wyroiły się jakieś owady. To chyba dobrze, że na nadbużańskich łąkach mokro, może wreszcie podniesie się poziom wód gruntowych, u nas ludzie potracili wody w studniach, kiedy geo robiło wybuchy sejsmiczne w wywierconych głęboko otworach w poszukiwaniu gazu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podagrycznik jest całkiem smaczny. Należy tylko rwać młode pędy środkowe. Ja używam go do omletów, surówek i niewielkie ilości suszę do herbaty profilaktycznej przeciwko dnie moczanowej. W zasadzie większość zielonego jest jadalna:) Nie należy jedynie przesadzać z ilością bylic, jaskółczego ziela i wrotyczu. Liście lipy są naprawdę pyszne i do nich wystarczy szczypior.
    Jeśli chodzi wody gruntowe to nie tak łatwo z ich podniesieniem. Ziemia nadal bardzo spragniona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarasta mi poziomki. Podagrycznik. Dzięki za przegląd zielonego dobra. Piołun powoli rozpoznaję ale żywokost, wciąż zagadka.

      Usuń
    2. Podagrycznik jest w stanie zarosnąć wszystko:) Usunąć go całkiem jest niewykonalne:):)

      Usuń
  3. Nowoczesne rolnictwo mnie rozwala, wczoraj mąż przeczytał, że jakiś rolnik pod osłoną nocy nawoził tak rzepak, że usmiercił okoliczne pszczoły, któ®e o świcie wyleciały z uli. Płaczę, serio, jestem nadwrażliwa, płaczą po tych pszczołach ogromnymi łzami.

    Pięknie u Ciebie i smakowicie, cieszę się, że w końcu mogę pooddychać Twoim niebem. Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wielka tragedia. Umarły wszystkie pszczoły z trzech okolicznych wiosek (jeśli jest to ta sama wiadomość). Ta sprawa została mocno nagłośniona, ale należy też pamiętać o śmieci pszczół dzikich, o które mało kto się upomina. Te pszczoły nie przynoszą wymiernych korzyści ludzkiej jednostce, więc większość ich śmierć jest obojętna. "Sekretne życie pszczół" powinno być obowiązkową lekturą każdego człowieka. Oczywiście przeczytane ze zrozumieniem.

      Usuń
    2. Mnie to złości. Ale też popłakuję. Na bezradność.

      Usuń
    3. Te pszczoły o których czytaliśmy, to z okolic Śląska, już nie pamiętam gdzie, ale od tego czasu rolnicy uśmiercili dużo więcej owadów. U nas za takie działania jest nawet kara więzienia, ale chyba świadomość rolników jest większa, a o miód stara się tutaj wielu rolników, nie tylko pszczelarzy typowo nastawionych na utrzymywanie rodzin pszczelich.

      Smutno mi, bo wlaśnie, ze zrozumieniem przyrody jest, jak ze zrozumieniem prostych zasad w życiu. Temat rzeka.

      Usuń
    4. Daleko już poszliśmy w zniszczeniu przyrody. Pojawiło się obecnie bardzo dużo chorób wirusowych i grzybowych wcześnie występujących z rzadka albo i wcale. Współczesny rolnik zbyt rzadko schodzi na ziemię. Z wielkich ciągników i kombajnów świat wygląda całkiem inaczej, a jednak pomimo całej tej nowoczesności dobrze jest schylić kark i dłonią dotknąć ziemi. Ja znam każdą posianą i posadzoną roślinkę. Widzę, jak rośnie i jak choruję. Jeśli mogę, ratuję, a jeśli nie, kompostuję i oddaję ziemi.
      Jest tak, jak piszesz temat rzeka.

      Usuń
  4. Mogłabym się u Ciebie zgubić, wśród rych ziół, pól i wód:-) Żywokost znam, bo zbierałam go na bagnach, by zaparzać i owijać ręce mojej mamy, kiedy była sparaliżowana po udarze, pomagał.
    Piołun suszę i jest przydatny. Kocham zieleń, dlatego tak mi tu dobrze 🥰🌴 🌱 🌿 ☘️ 🍀 🎍
    Pozdrowienia zostawiam 🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z korzeni żywokostu robię nalewkę na bolące stawy i kręgosłup. Leczyłam nim też swój złamany palec i obitą nogę brata. Odrobinę młodych listków dodaję do surówki. To bardzo dobra roślina:)

      Usuń