Ilekroć widzę powoje, przychodzi mi na myśl bohater tej noweli. "Biały statek" to piękna i smutna książka o tym, co dobre i o tym, co najgorsze w człowieku. To książka z tych, o których nie da się zapomnieć, jeśli posiada się choć odrobinę ludzkiej wrażliwości.
"A powoje polne, chociaż także chwasty — to znów najmądrzejsze i najweselsze kwiaty. Najpiękniej ze wszystkich z rana witają słońce. Inne zielska nawet nie wiedzą, co to jest ranek, co wieczór, to dla nich obojętne. A powoje otwierają oczy, śmieją się,zaledwie słońce przygrzeje. Najpierw jedno oko, potem drugie, a potem jeden za drugim rozwijają się na powojach wszystkie wąsika. Białe, jasnoniebieskie, liliowe,-różne... Jeśli siedzi się koło nich cichutko, to robi wrażenie, że się obudziły i bezgłośnie coś do siebie szepczą. Wiedzą o tym nawet mrówki. Rano biegają po wąsikach, mrużą oczy przed słońcem i nasłuchują, o czym też kwiaty z sobą rozmawiają. Może opowiadają swoje sny?" Ajtmatow Czingiz -Biały statek
Nie czytałam książki, przeczytam, zachęciłaś mnie. Pamiętam z dzieciństwa, że zjadałam końcówki kwiatów powoju, przypomniałam sobie, tzn tą cześć łączącą sie z zieloną łodygą.
OdpowiedzUsuńU nas z kwiatków robiło się "noski":)
Usuńnoski to były tylko klonowe :*
UsuńZ klonów też były:)
UsuńSpróbuj i z powoju. Fajne są:)