Zdjęć będzie dużo bardzo, bo czasem spełniam życzenia :)
Łapa jagodożercy :)
Grzane wino z cytrynką, bo tu o pomarańczach można tylko pomarzyć, na połoninie nad Ustrzykami Górnymi smakuje Bieszczadami i zmęczeniem.
Srebrzysty zachód:)
W tym dniu przemokły mi buty i cała reszta, ale jak mawiał mój ojciec "bez przygody nie ma nic" :):)
Jest to przepiękne i bardzo lubiane przeze mnie podejście od Bereżek na Kolibę.
Trzeba być sprytnym :) Pod tym płaszczem jest ukryty plecak z batonikami mocy:)
Ten plecak wspomnień został na kwaterze, bo mi się zapomniało:(
Przeszłam całkiem szczęśliwie :)
Jeszcze jedna podróżniczka :)
Wieczorem było już tak pięknie. Zrobiłam sobie całkiem samotny spacer w mokrych trepach:)
Iwona schnie pod kaloryferem :)
Zachód słońca w Ustrzykach Górnych.
I tak to kolejne kilometry bieszczadzkich jesiennych ścieżek za mną. Tym razem nie przeszłam Bukowym Berdem i trochę mi żal :(
Uraczyłaś moje oczy.....piękne.....
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiękna ta nasza Ziemia :)
OdpowiedzUsuńI warta trudów podróży.
UsuńPrze pię kne! Spełniłaś i moje niewypowiedziane marzenia, dziękuję 😚
OdpowiedzUsuńMoże już czas, abyś sama wybrała się tam, dokąd serce zerka:)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, dziękuję :) i Ty w trawach bieszczadzkich, świetnie.
OdpowiedzUsuńI ja :)taka padnięta ze zmęczenia.
Usuńale szczęśliwa :P paść ze szczęścia :) ja wczoraj padałam ze szczęścia, jak dowiedziałam się o Noblu dla Olgii Tokarczuk :) trochę przyjemności i się leży :P
UsuńTeż mnie to uradowało. Cieszę się nadal jak dzieciak :)
Usuń