Dzisiejszy dzień był już odrobinę cieplejszy i można było sobie popracować. Przedwczoraj nad ranem temperatura spadła do minus 5. Siostrze zmarzły pomidory posadzone w tunelu. Ja zmarzłam na polu:) Tym razem pług ciągnęła maszyna, a Loki pilnował roboty.
I jak tu kwitnąć w taki ziąb:)
Posadzony w marcu lędźwian ma się dobrze. Jemu przymrozki niestraszne.
Wczoraj po deszczu posadziłam zakupione rozsady, których sama nie wyhodowałam, a więc po kilka sałat, selerów, porów, kapust czy cebuli sałatkowej. Drogie są sadzonki, właściwie niewiele na zagonku, a trzeba było zapłacić ponad 50 zeta:-) Ziemniaków nie sadzę, miejsce co prawda jest, ale sił już brak na obrabianie ręczne. Moje pomidory i papryki dalej w domu, poczekam, aż miną groźby zimnych ogrodników i zosiek:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI u nas drogo. Zapewne wiąże się to z późną i zimną wiosną. Koszty produkcji są znacznie większe niż przed laty. Ja jedynie kupuję selery i cebulę cukrową. Resztę hoduję sama. Wcale się nie dziwię, że zrezygnowałaś z własnych ziemniaków, bo praca przy nich należy do najcięższych. Ja z roku na rok zmniejszam powierzchnię ogrodu, ale jestem osobą wybitnie warzywnolubną i jest mi bardzo trudno poczynić większe ograniczenia. Postępujący z wiekiem brak sił nadganiam bardzo wczesnym wstawaniem:)
OdpowiedzUsuńLoki - chyba lubi tę robotę :)
OdpowiedzUsuńO nie! Loki lubi jedynie moją córkę i siedzenie w domu:). On tu pogania swoich ludzi do szybszej pracy:):)
Usuń