Zaopatrzyłam już się w nowiutkie kurczęta:)
Po wszelakich zimowych rehabilitacjach i zmianie diety śmigam z sekatorem po drzewach jak wiewióra :) Loki tęskni za zimowym siedzeniem na pokojach.
Rybak dochował się w swoim pierdolniku takich dziwów :)
Bug niestety nie rozlał się po okolicznych łąkach. Nie najlepsza to wróżba.
Pomimo bardzo silnego wiatru moje niedzielne szwendanie się po bezludziu zalicza się do udanych. Nikt nie zakłócił ciszy lasu.
Przylaszczek coraz więcej. Jeszcze trochę słoneczka a las stanie się błękitem.
Nie tylko jak pies z kotem. Można też jak sosna z grabem :)
Nazbierałam już wiosennej pokrzywy na herbatkę.
Jeszcze kilka lat temu przejście tym terenem było niemożliwe. Wczoraj przeszłam "suchym butem" i sarnią ścieżką całe leśne bagna.
.