wtorek, 31 października 2017

niedziela, 29 października 2017

Duje, duje wiatr w kominie...narzeka, narzeka...Przez te pola droga nocą daleka, daleka.


Niezwykle ciekawy artykuł o Janinie Porazińskiej.
 „Czy stała się Wam bliska ta Jania, która nosiła dwa krótkie warkoczyki,
buzię latem miewała umorusaną czarnymi jagodami i marzyła, aby zostać dorożkarzem?”


A to jest nasze jesienne mruczydło. Je, mruczy, rośnie. Na świat patrzy z wysoka, bo w ogonie ma po tym dziadu włoski dwa :)



Pogoda dzisiaj jest bardzo, bardzo listopadowa. Wiatr duje jak w tym wierszyku, deszcz siecze niemiłosiernie. W takie dni docenia się dach nad głową, ciepły piec i gorącą kawę.

Wczoraj był dzień kiszonej kapusty. Zwykła powtarzalność jesiennych prac.

środa, 25 października 2017

Specjalnie dla syna:):)


Coraz więcej jesieni :)


Moje kotlety z grochu. Ugotowany i zmielony groch, 2 jajka, duża cebula, zioła, sól, mąka ryżowa do obtaczania. Łatwe, smaczne i zdrowe :)

niedziela, 22 października 2017

Czy wystarczy sił by wrócić tam za rok?

Bieszczady witały nas piękną pogodą i cudownymi barwami. Nic, zupełnie nic nie zapowiadało tego, że to będzie bardzo pechowy wyjazd. Do Ustrzyk Górnych podrzucił nas Rybak. Zaplanował sobie parę godzin łowienia rybek w Sanie. Wieczorem miał wrócić do domu. Niestety bliskie spotkanie z sarenką przebiegającą przez szosę te plany zmodyfikowało. Rybak i jego samochód wrócili do domu lawetą. Auto jest nadal u mechanika, a sarenka zginęła na miejscu (dodatkowo wpadła pod TIR)

 Niedzielny spacer w stronę Wielkiej Rawki.








Wieczorem zaplanowałyśmy poniedziałkową wędrówkę.

Miałyśmy (wina (: PKSu, bo za szybko jechał) wejść od Wołosatego przez Przełęcz Bukowską - Rozsypaniec - Halicz - Przełęcz Goprowską (1160 m n.p.m.) - Przełęcz pod Tarnicą (Siodło, 1286 m n.p.m.) - Szeroki Wierch (1315 m n.p.m.) - Ustrzyki Górne , a poszłyśmy od strony Widełek - przez Bukowe Berdo (1313 m n.p.m.) - Krzemień (1335 m n.p.m) - Przełęcz Goprowską (1160 m n.p.m.) - Przełęcz pod Tarnicą (Siodło, 1286 m n.p.m.) - Szeroki Wierch (1315 m n.p.m.) - Ustrzyki Górne. Obie trasy są długie i wymagające dobrej kondycji fizycznej, obie są nam też dobrze znane i w zasadzie było nam obojętne którą idziemy.




 Całe morze opieniek (: Na terenie BPN zbieranie grzybów jest zabronione. Jak widać te się uchowały, ale widziałam sporo ludzi z grzybami, a nawet małymi buczynkami w reklamówkach, schodzących z gór od strony Rawek.

 Po godzinie wędrówki moje samopoczucie zaczęło być nie najlepsze.


 Odpoczynek w wiacie niewiele zmienił.









Do Ustrzyk wróciłyśmy późno. Moje samopoczucie z każdą chwilą było coraz gorsze. Rano było już wiadomo, że nie dam rady iść w góry. Razem z kuzynką podjęłyśmy decyzję o powrocie do domu. Do Sanoka dojechałyśmy PKSm, a dalej już autem. Wyjechał po nas mój brat stryjeczny (mąż kuzynki) Szkoda mi bardzo kuzynki, która cały rok czekała na ten wyjazd, tym bardziej mi jej żal, że pogoda była przepiękna, a my najczęściej chodzimy w deszczu i mgle. Tak to zakończył się mój wyjazd, który miał trwać parę dni, a trwał chwilkę tyko. Następny, zaplanowany na koniec października, wyjazd w Bieszczady z córką też został odwołany. Mam już za sobą wizyty u dwóch lekarzy i postawioną jakąś bardzo niejasną diagnozę. Ogólnie czuję się jak ta (poniżej) kupa liści, a

chciałabym czuć się tak złociście jak te tu (:



sobota, 14 października 2017

piątek, 13 października 2017

Pomimo deszczu,

pomimo szarugi, błota i mroku wszystko w koło jesiennieje. Sad, ogród, las, bagna i ja:) stroimy się w jesienne barwy ochronne.


 Perukowiec podolski.


 Klon japoński.


 Można i tak:)

 
Lipa na złoto.


 Młodziutki orzech włoski, też na złoto.


 Bagna, jak dla mnie,  najpiękniejsze są własnie jesienią.

 
Moje osobiste leśne, złote klony. Szesnaście lat temu były maleńkimi leśnymi dziećmi :)


 Leśny dywan.


 A w nim taka to gadzina (zaskroniec zwyczajny)


Czas suszyć głóg, dziką różę i tarninę. Po różę i tarninę muszę wybrać się na nadbużańskie, dzikie łąki.