niedziela, 23 lipca 2017

A miało być jak w piosence...


A było jak było:)
Niebo zrobiło się takie
i musiałam znieść siano pod dach.
Wiecznie głodne króliki domagały się świeżej trawy i wody.

 Kury i kurczaki żarcia niedzielnego, czyli gotowanych ziemniaczków z otrębami i kaszy jaglanej z jajkiem(dobrze być moim kurczakiem)
Nad wybiegiem dla maluchów zaczął krążyć jastrząb i szybko zostałam zmuszona do rozciągnięcia taśmy odstraszającej(własnego pomysłu). Ogórki i fasolka urosły ciepłą nocą, po kryjomu i mus było je zerwać. Niby można by było jutro rano, ale rano jadę do okulisty(jadę busem widmo, który przyjeżdża i odjeżdża kiedy chce). Po powrocie będę zdołowana i zamiast pracować zamierzam się pocieszać nowym odcinkiem "Gry o tron" w towarzystwie córki, kawy, fasolki i grillowanej cukinii:):)
https://www.youtube.com/watch?v=XnWVfAsFmO8&list=TLGGI_oWkRiVcxIyMzA3MjAxNw


W Lesie Bez Imienia znalazłam jedynie piękny okaz muchomora. Dobre i to:)

Na pociechę dodam, że spędziłam dłuższą chwilę podziwiając swoje arbuzy, które rosną w miejscu po nie wzeszłym Jasiu (wzeszedł) i długo nie wschodzącej marchewce (wzeszła) i przesadzonych ogórków(też rosną, a miały wyschnąć) Jak widać w kupie raźniej:):)
Rybak pomimo zmiennej pogody złowił kilka pstrągów, które wypuścił bo były niewymiarowe. Zostaje w Lesku jeszcze na jakiś czas.

2 komentarze:

  1. Wspaniałe zbiory.Pamiętam ,jak będąc dzieckiem grabiliśmy siano ,aby jak najszybciej zdążyc przed burzą...przywołałaś wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Twoje wspomnienia są przyjemne to miło mi, że je przywołałam:)

      Usuń