czwartek, 27 czerwca 2019

Orzechy włoskie nie służą do jedzenia (Z CZEGO ŻYJĄ LUDZIE)

W tym roku orzechów jest bardzo mało. Zastanawiałam się nawet czy cokolwiek robić z tych zielonych, ale że mam duży zapas suszonych to zerwałam te tegoroczne zieleńce.
Dużo ciekawych informacji o orzechach można się dowiedzieć ze strony Juglon – substancja toksyczna z orzecha


Teraz tego żałuję, bo mogłam je jesienią sprzedać za wielkie pieniądze Chińczykom :):)

***
"Łupiny orzechów włoskich, które u nas wyrzuca się do śmieci, dla Chińczyków są inwestycją kapitału lepszą niż lokata w banku. Nic dziwnego, że hodowcy tego gatunku orzecha stają się milionerami.
Choć Chiny od lat są światowym liderem produkcji orzechów włoskich (43 proc. wszystkich hoduje się właśnie tam), rzadko kiedy przy okazji tej informacji dodaje się, że gros lokalnej produkcji nie zalicza się do branży spożywczej, lecz… rozrywkowej. Zwyczaj obracania w dłoni pary orzechów w łupinach sięga tam jeszcze III w. naszej ery i od setek lat w pewnych kręgach stanowił wyraz statusu społecznego.
Dopiero jednak w ostatnim dziesięcioleciu, na fali mody na starożytne chińskie tradycje upowszechnił się na masową skalę zwłaszcza wśród przedstawicieli nowej chińskiej klasy średniej oraz gangsterów. Właśnie oni napędzili biznes opisywanego przez Yahoo Finance Li Zhanhua, rolnika z przedmieść Pekinu, który jeszcze 10 lat temu klepał biedę uprawiając pszenicę i kukurydzę. Gdy odkrył, czym dla „nowobogackich” stają się popularne przed wiekami orzechy w dłoni, natychmiast się przebranżowił i dziś na swoich orzechowych drzewach zarabia rocznie 2 mln juanów  (ok. 1,078 mln PLN)
– Niedawno sprzedałem parę orzechów za 160 tys. juanów – chwali się Li Zhanhua, co znacznie przewyższa zwykłe ceny par, sprzedawane zwykle po ok.1-2 tys. juanów.  – Nawet te wyglądające zwyczajnie mogą być, zależnie od wielkości, warte więcej niż złoto – dodaje.
Rzeczywiście, w podpekińskiej miejscowości Laiszui , gdzie mieszka rolnik, podobizny zwykłego orzecha spoglądają na przechodniów z wielu wystaw i billboardów. To tu w szczycie orzechowego sezonu odbywa się słynny targ, na który przybywają pośrednicy i kolekcjonerzy z całego kraju, szukając okazów idealnych.
Dla orzechowych koneserów jadalny środek jest zupełnie nieważny. Liczy się tylko brązowa łupina: jej rozmiar, kolor a przede wszystkim rodzaj pofałdowania, rzadko spotykany wśród odmian powszechnych w Europie. Najwyższe ceny osiągają tylko pary okazów z identycznym lub podobnie symetrycznym układem jak najgłębszych rowków i wzniesień oraz w odcieniu głębokiego brązu. Dla celów kolekcjonerskich bywają wcześniej polerowane, a czasem nawet oprawiane w uchwyty ułatwiające zabawę nimi.
Według raportów ekonomicznych, omawianych w Yahoo Finance wielu Chińczyków woli inwestować swój kapitał w orzechy niż nisko oprocentowane lokaty bankowe. Pary lśniących orzechów liczących sobie dziesiątki albo i setki lat trafiają raz po raz pod licytacje w słynnych domach aukcyjnych, ciągle wzbudzając zdumienie wśród klientów zachodnich. – Mają dużą wartość kolekcjonerską, a obracanie ich w dłoniach stymuluje mózg i poprawia krążenie w całym ciele – przekonuje przedsiębiorca orzechowy z Laiszui, Zhang Guifu.
Liczą się nawet orzechy ciągle dojrzewające na drzewach, które stały się wręcz obiektem hazardu. W popularnych „zakładach o łupinę” pośrednicy zakładają się o przyszły kształt i cenę okazów ciągle pozostających w zielonej powłoce.
Główną bolączką farmerów nie są zatem teraz wahania popytu - bo ten, mimo wieszczonego co jakiś czas krachu, stale rośnie, lecz kradzieże z pól. Stąd w okolicy Laiszui nie dziwi widok gajów orzechowych ogrodzonych drutem kolczastym, naszpikowanych kamerami i strzeżonych przez szkolone psy."
Podpis: Anna Druś
Tekst pochodzi ze strony:https://www.pb.pl/orzechy-wloskie-nie-sluza-do-jedzenia-z-czego-zyja-ludzie-771797

7 komentarzy:

  1. ciekawy tekst, syn kiedyś odsprzedał "medizine" nalewkę z orzecha na potrzeby boleści żołądkowych. Smak okropny podobno.
    Drugi raz juz jej nie nastawiał. Odnośnie komarów, masa tego owada u nas. Czytałam w lesnej gazecie, najlepsze są opryski z naturalnego oleju rydzowego, juz chciałam poszukać czy na domowe potrzeby tez sie go stosuje. U mnie sporo zakątków, zarośli i tuj, pogryzieni jesteśmy w czerwone kropki otatnio.
    pozdrawiam, usmiech y zostawiam ala

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę co to jeszcze taki orzech może 😊 Nalewka z zielonych naciąga, zeszłoroczne pogryzam a i turlać w dłoni zaczęłam 😁
    Miód dajesz od razu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię to tak.

      Składniki:

      1 Litr dobrej jakości miodu
      40 małych zielonych orzechów włoskich

      Orzechy umyć i drobno pokroić. Zalać w słoikach miodem, zakręcić i macerować w słonecznym miejscu przez 40 dni od czasu do czasu wstrząsając. Po czym przecedzić i przelać do butelek. Przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu, zażywać 1 łyżeczkę dziennie na czczo.

      Usuń
  3. Świat mnie zadziwia cały czas :-)
    Dobrze, że przypomniałaś, nalewkę czas nastawić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś taką nalewką poczęstowałam chorego przyjaciela, za każdym razem kiedy się spotykamy wspomina ten moment, jako koszmar. Serio nie wiem dlaczego :P

    OdpowiedzUsuń