niedziela, 23 września 2018

Przywiało jesień.


Sąsiad zasiał pszenicę ozimą, ja wykopałam letnie ziemniaki. Na polu została jeszcze pietruszka, marchew jadalna i pastewna, selery i pory. W sadzie nadal jabłka się czerwienią.  Dołączenie prac wokoło remontowych do tych zwyczajnych moich jesiennych przyjemności sprawiło, że trochę przerasta mnie ta jesień. Wprawdzie dzieci (w miarę swoich możliwości czasowych) nam pomagają, ale jak to często bywa, przy nawet drobnych remontach starych budynków mnożą się niemiłe niespodzianki i nieplanowanej pracy przybywa. Za pomoc w ogrodzie i przy remoncie jestem im bardzo wdzięczna.
Nawet nasze kocie ma dosyć tych prac, ale ten bałagan jeszcze potrwa, bo czekamy na nowe okno do kuchni.


 Między czasie robię ostatnie tego roku przetwory. Kilka słoików papryki w occie i pasty paprykowej z tego przepisu klik




Dżem jabłkowy z mojej bardzo ulubionej Złotej Renety. Moja mama wolała robić dżemy z Szarej Renety, bo pięknie się smażą. Ja wolę jak część owoców pozostaje w kawałkach. Mam tylko jedno takie drzewo i jest ono pod moją szczególną opieką.
Odkryłam w swoim własnym sadzie młodziutką malinówkę. Taką prawdziwą jak te, co rosną w starych sadach. Miała siedem pięknych jabłek. Nie ma to, jak posadzić i zapomnieć:).


Nasz las jak zwykle okazał się niezawodny i obdarował  maślakami. Wprawdzie jest ich dużo mniej niż w zeszłą jesień, ale to  zapewne z powodu bardzo suchego lata.


Za to orzechów nie jestem w stanie pozbierać. Będą zapasy na co najmniej dwa lata.


No i dynie obrodziły pięknie. Miały to wielkie szczęście, że posadziłam je w najniższej części ogrodu. Jest to teren często zalewany podczas dużych burz i tym samym zasobny w wodę.
W piątek wszystkie dynie (trzy takie taczki) córka zwiozła z pola. 17 września nasze dziecko otworzyło przewód doktorski i dopiero teraz może cieszyć się z jesiennych dni. Złą dla siebie datę zamieniła na bardzo szczęśliwą:)




Dzisiejsza noc była zdecydowanie chłodna. Jak na jesienną noc przystało było jedynie + 5 stopnie
Za niedługo przyjdą przymrozki i zmrożą te ostatnie letnie kwiaty.

8 komentarzy:

  1. Bardzo owocny początek jesieni. Wszystkiego gratuluję: drogi z doktoratem córce, urodzaju i żeby remont ucieszył wreszcie efektem. Proste życie a piękne 😚

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracy jak widać sporo jeszcze przed Tobą, ale gdzieś tam przebija się już jesienny spokój i obietnica wypoczynku :)

    Gratulacje dla Córki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesienne dnie są coraz krótsze więc tym samym odpoczynek coraz dłuższy.
      Dziękuję :)

      Usuń
  3. Widzę, że masz uprawy w wersji maxi. U mnie jest mini. I też powoli kończę z przetworami, chociaż jabłek jeszcze dużo zostało, wszystkich (nawet tych odłożonych na przechowanie) nie będziemy chyba w stanie przejeść. Tylko, co z tymi dziesiątkami słoików? A jeszcze z zeszłego roku zostały. I jeszcze pewnie winogrona czerwone na przecier będę robić (na wino się nie nadaje, mało soku, deserowe). A dyń zazdroszczę. U mnie były tylko 4 spore i kilka małych. A lubię mieć zamrożone na zimową zupę. Widzę, że masz dynie piżmowe, w zeszłym roku tez mi się udała, w tym - gdzieś przepadła. Miłęj jesieni życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wszystkie dynie bardzo lubię:). Soków nie robię, odkąd dzieci dorosły. Jedynie trochę malinowych. Jabłka suszę i smażę dużo, tak aby starczyło na dwa lata, bo nasz sad zaczął wchodzić w naprzemienne owocowanie.

      Usuń
  4. Czyli tak, gratulacje dla córki i dla Ciebie, bo to taka przyjemna duma :) remonty, to rzecz ludzka, przyjdą i pójdą. Piękne i apetyczne zdjęcia owocowo-warzywne :) i kwiaty, wzdycham, bo u nas jesień w pełni. Uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję:)
    U nas dopiero się jesiennieje.

    OdpowiedzUsuń