niedziela, 14 września 2025

Byłam na wakacjach:)

Ojczyznę kamieni odwiedziłam dzięki córce, za co serdecznie jej dziękuję:) Miałyśmy szczęście być tam w czasie kwitnienia wrzosów. Norwegia, bo to o niej, jest krajem pięknym i wartym zobaczenia. Mocne nogi, mocne buty i wodoodporne ciuchy są tutaj niezbędne no i oczywiście znajomość angielskiego, którym posługuje się chyba każdy Norweg (albo norweskiego). Norwegia może oczarować i trudno z nią się rozstać, a co najpiękniejsze, prawie wszędzie jest pod górkę:)


Kristiansand > Baneheia (jeziorka) > Ravnedalen (dolina z parkiem i pionową skałą) > Kristiansand Kommuneskog (kamieniste górki)








"Rivendell" :)





Tych cudownych polodowcowych jeziorek jest tak dużo, że chyba sami Norwegowie nie są w stanie ich policzyć:)




 Wrzosy i kamienie czy można chcieć więcej?










Autobusem do Mandal, miasteczko, sklep sportowy, plaża, po południu targ rybny w Kristiansand. Miasteczko bardzo ładne i przyjazne dla turystów. 
 Targ rybny
















 Kolejka Setesdalsbanen z Grovane do Røyknes > Tømmerrenna (zjeżdżalnia dla drewna) w Vennesla 





 
Klimatycznie:)





Kolejką przejechałyśmy tylko w jedną stronę. Drogę powrotną przeszłyśmy pieszo (5 kilometrów) takim to drewnianym miejscami bardzo już sfatygowanym lejem, który służył kiedyś do transportu drewna. Przeszłyśmy przez dwa mosty (120 i100 metrów) i jeden tunel. Córka, która nie kocha takich wysokościowych przyjemności, wykazała się wielką odwagą i szczęśliwie doszłyśmy do końca:) Na skutek dużych opadów deszczu trzy dni później doszło do osuwiska skał pod torami. Miałyśmy więc dużo szczęścia:)






A to mój norweski wierny towarzysz, który chodził i jeździł (poza lotniskiem) za mną wszędzie:)








Stała tutaj elektrownia wodna wykorzystująca siłę wodospadu.







kolejka


Wędrówka po uroczym skansenie Vest-Agder Museum i przemoczone buty i kurtki, po południu krótki wypad na morze, wysepka Kuholmane i śliskie kamienie







Jest tutaj co podziwiać. To miniaturowe centrum miasta (kvadraturen), stare chaty i ich wnętrza zbudowali emeryci.














 Grimstad - miasteczko poetów, trasa przez lasy i bagna, krótki odpoczynek nad jeziorem Rore. Zdjęcia wymieszane, bo zabrakło mi cierpliwości do mocy przesyłowej Internetu.! Nasze łącze ze światem po ostatniej awarii jest tak marnej jakości, że skutecznie zniechęca do jakiejkolwiek działalności.






























Obszar po byłej szkole ogrodniczej. Obecnie przekształcony na coś w rodzaju "muzeum upraw roślin" Trudno zakwalifikować to do czegokolwiek:)


Wiejska droga:)



Grimstad - kolejne "białe" miasteczko. Norwedzy uwielbiają kolor biały, który u nich świadczy o zamożności mieszkańców. Stare domy są tutaj wyjątkowo ładne i spacer po tych wąskich uliczkach należy do przyjemności, o ile nogi jeszcze dają radę zrobić kilka kilometrów więcej. Moje dawały, ale córki paluszki pokryły się bolącymi bąbelkami, bo nie ma nic lepszego niż nowe buty:) Należy jednak przyznać, że była bardzo dzielna i to ja czasem opóźniałam wędrówkę.





Z Polski i do Polski leciałyśmy  przez Amsterdam. A w kraju drony, alerty, syreny i brak internetu:)



2 komentarze:

  1. Dziękuję za te wszystkie przepiękne kadry, niesamowita przyroda i cudna wyprawa!
    Słowa zresztą zbędne, obejrzę jeszcze raz!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądaj:), a najlepiej zaplanuj sobie wyprawę w tamte strony:)
      M

      Usuń